Aż mi się przypominają świąteczne życzenia od taty: "No i może, żebyś jakiegoś chłopaka w końcu znalazła... jak myślisz, już się urodził?"
Ahahaha, ubawiłam się do łez.
Zaczytałam się w Thorgalu usilnie próbując nie myśleć.
To bez sensu, nic się nie zmieniło przecież. Może lepiej było nie wiedzieć. A może się przesłyszałam i nie ma o czym mówić :P
Jutro się spotkam z Asieńką wreszcie <3
Andrzej, spierdalaj ze stołu.
A Ty, CJ, z mojej głowy.