Jedziem.

Danguś mi dzisiaj pomagał prowadzić ;D
Właściwie to trochę przeszkadzał, bo zasłaniał wskaźniki, ale co tam.

Wywiozłam z Wrocka praktycznie wszystko. Teraz wypadałoby się rozpakować, bo cały pokój jest zawalony rzeczami...

A jak jechałam do Wro, to zdarzył się na autostradzie straszny wypadek, zderzyły się dwa busy i tir, w efekcie dwie osoby umarły, jedna na miejscu ;<

Busy się przez to spóźniały i niektórzy musieli czekać godzinami. To zaiste porażka. Smutne.

Wyjazd udany, nie powiem, kupiłam te okulary, co tak za mną chodziły i nowy biustonosz w końcu ^^ Ciężko było wybrać, bo wiele było dobrych i pięknych, ale cóż - takie życie. Zdecydowanie wybrałam dobrze :D

No i impreza urodzinowa Gosi i Gębara epicka, jak wszystkie kalinowe akcje. Jeśli na wyjeździe będzie w połowie tak fajnie, to będzie mega. Tylko jak zwykle dało mi się we znaki bycie 4w5. Czasem naprawdę tego nie znoszę, że choćbym nie wiem jak z tym walczyła i uparcie odpychała pewne uczucia i tak zawsze czuję się trochę jak outsider. Nawet gdy wiem, że to wcale nie tak, zawsze mi się wydaje, że nie pasuję i że nikomu nie zależy na mojej obecności.
Muszę sobie przypomnieć, co jest dobrego w byciu 4w5, żeby nie znienawidzieć tych wskazać enneagramu do końca :P

Jestem taka głodna książek i tyle ich na mnie czeka, a tu nieee - trzeba pisać :P Nieważne, skończe to i będzie dobrze, jeszcze zostanę gwiazdą, jak zawsze mówię :D

Obiecałam sobie, że "Za rękę z Koreańczykiem" wezmę do autobusu do Grecji, ciekawe, czy wytrzymam ;P Na szczęście jest tu dość innych książek :D

A propos, idę zrobić sobie miejsce na łóżku i wezmę się za  "Japoński wachlarz".