photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 MAJA 2012

O Alice zranionej przez debila..

Nie wiedziałam gdzie idę i wcale mnie to nie obchodziło, w papierosem w jednej ręce i z wódką w drugiej brnęłam donikąd. Jak przez mgłę pamiętałam zdarzenia sprzed ostatniej godziny... Jego twarz, ten strach w oczach i zdziwienie gdy zapukałam do jego drzwi i ona... w samym staniku i majtach które ledwo zasłaniały ten jej idealny tyłek wyglądająca za jego ramienia ciekawa kto przyszedł. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, chciałam zrobić Cam'owi niespodziankę, skłamałam rodzicom że idę spać do Vikki by móc tę noc spędzić z nim. Wiedziałam jak bardzo tego chce, lecz ja ciągle wykręcałam się głupimi wymówkami gdy tylko dochodziło między nami do czegoś więcej, gdyż po prostu miałam wątpliwość, bałam się, chciałam zaczekać, głupia łudziłam się, że zrozumie... a dzisiaj gdy byłam gotowa, on znalazł sobie inną, ładniejszą, zgrabniejszą, a przed wszystkim łatwiejszą która `mu da`. Dotarło do mnie to dopiero po chwili, ze łzami w oczach obróciłam się i zaczęłam biec, usłyszałam za sobą tylko głupie `zaczekaj, to nie tak jak myślisz`.
A teraz ledwo stałam na nogach pijana po środku ulicy. Już nie liczyło się nic, nic nie miało znaczenia. Spojrzałam na telefon 5 nie odebranych połączeń od Vikki i 6 od Daniela, przyjaciele, eh, pewnie już mnie szukają... Była 23.44 i o ile wiedziałam która godzina nie miałam pojęcia gdzie jestem. Za zakrętu wyłoniła się grupka chłopaków, nie dużo starszych od mnie, najstarszy mógł mieć z 20 lat. Ja w moich obcisłych jasnych dżinsach, czarnych szpilkach i czarnej bluzce na ramiączka z dekoltem odsłaniającym mi prawie całe piersi nie wyglądałam na 16 lat. Grupka chłopaków zauważyła mnie i zaczęła gwizdać i krzyczeć:
- Hej mała!
- Ej, lalunia!
Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia, zeszłam z ulicy na chodnik po którym szli chłopacy, wychodząc im naprzeciw. Chodź wiedziałam, że coś jest z nimi nie tak, śmiało brnęłam przed siebie, prawdopodobnie moja odwaga była spowodowana alkoholem we krwi, nie prawdopodobnie tylko na pewno bo inaczej już dawno by mnie tutaj nie było.
- Hej - powiedział jeden z nich - Jestem Marcin. Przepraszam za kolegów nie są zbyt dobrze wychowani.
- Zauważyłam, jestem Alice. - O dziwo język mi się nie plątał.
- To jest Tomek - wskazał na wysokiego chłopaka w czapce po swojej lewej - a to jest Robert - powiedział pokazując na nieco niższego chłopaka w niebieskiej bluzie po swojej prawej - a tam to jest Jurek -wskazał na kolegę z tyłu.
- Miło mi - uśmiechnęłam się.
- Co taka piękna dama robi o tej godzinie sama i to jeszcze na dodatek z wódką i papierosem w rękach? - Zapytał chłopak w czapce również się uśmiechając.
- Spaceruję - zaśmiałam się - A wy gdzie się wybieracie? - Spytałam.
- Na imprezę, idziesz z nami? - Spytał Marcin, był najprzystojniejszy z całej czwórki, miał na sobie skórę i ciemne dżinsy. - Nalegam - Dodał widząc, że się waham.
Upiłam porządny łyk wódki, odpaliłam kolejnego papierosa i spytałam - No to gdzie idziemy?
- Zobaczysz - Usłyszałam w odpowiedzi.
Szliśmy w piątkę popijając resztki wódki która mi jeszcze została, paląc papierosy i śmiejąc się na cała, opustoszałą ulice...
***
- Znowu to zrobiła! - Krzyknęła Vikka.
- Uspokój się, znajdziemy ją - odpowiedziałem.
Alice, gdzie ty jesteś - pomyślałem.
- Daniel... wiesz o tym co się teraz dzieje - powiedziała Vikka ze łzami w oczach - Ona chodzi teraz chodzi pija, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim...
- Tego nie wiesz, może zmądrzała - Dobrze wiedziałem, że tak nie jest i o ile próbowałem pocieszyć Vikkę to bardziej próbowałem pocieszyć sam siebie. Niestety tak było zawsze, gdy świat Alice się walił, jedyne rozwiązanie jakie znała to alkohol i papierosy - by na chwile chodź zapomnieć.
Moja znajomość z Alice nie trwa długo, ale już dwa razy zabierałem ją pijaną do siebie do domu i za każdym razem było coraz gorzej. Za każdym razem miałem ochotę zamknąć ją u siebie i już nigdy nie wypuścić, nie pozwolić by cierpiała.
- Daniel! Paul chyba ją widział, była z jakimiś czterema kolesiami, wchodzili do domu przy alei 10 i 9.
- Jadę po nią.
***
Gdy zaszliśmy do domu Marcina - tam właśnie zabrali mnie chłopacy - impreza już trwała. Muzyka leciała, a ja pijąc kieliszek, za kieliszkiem traciłam powoli kontakt z ziemią. Poszłam na całość i sama nie wiedząc dlaczego stanęłam na stole i tańcząc w rytm muzyki powoli zaczęłam zdejmować bluzkę, a chłopacy gwizdali, krzycząc jeszcze!, Jeszcze! Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie, zobaczyłam, że to Marcin, od samego początku ze mną flirtował, podał mi kolejnego drinka i zaprowadził do prawdopodobnie swojej sypialni. Uśmiechał się łobuziarsko. Wiedziałem co zaraz się stanie i chodź się bałam chciałam tego. Co prawda miałam dzisiaj stracić dziewictwo z Camem, ale co za różnica czy to będzie mój chłopak czy facet poznany na imprezie.
Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy się całować, jego ręce wędrowały po moim ciele, aż w końcu zatrzymały się przy spodniach i zaczęły je rozpinać...
Ale nagle usłyszeliśmy zamieszanie za drzwiami sypialni i głos - dziwnie znajomy głosy - krzyczący `gdzie ona jest!` Ktoś otworzył drzwi, odruchowo zasłoniłam się kocem, ale Marcin wciąż trzymał dłoń na moich udach. W drzwiach stanął Daniel. Następne co zobaczyłam to jego pięść na twarzy Marcina. Daniel złapał mnie za rękę i wyciągnął z sypialni.
- Zostaw mnie - protestowałam. Ale on już zmierzał w stronę drzwi wyjściowych. - Za kogo ty się masz! Puść mnie do cholery jasne Daniel!
Wyszliśmy na zewnątrz i Daniel w końcu puścił moją dłoń.
- Nie potrzebuję opieki! Co ty sobie myślisz!? - zaczęłam krzyczeć.
- Co ja sobie myślę!? Jesteś taka schlana czy po prostu odebrało ci już resztki mózgu!? Ten koleś chciał Cię wykorzystać, gdyby nie ja to.. nie mogę nawet o tym myśleć - dodał już szeptem.
- On nie chciał mnie wykorzystać! Zgodziłam się na to, to moja sprawa i nic ci do tego!
- Żałowałabyś tego do końca życia! Chciałaś żeby twój pierwszy raz był z jakimś przypadkowym kolesiem, któremu zależy tylko na przeruchaniu kolejnej laski?!
- Co cię w ogóle to obchodzi - wydusiłam przez zaciśnięte zęby.
- Dużo mnie obchodzi bo ja w porównaniu do tych wszystkich drani z którymi byłaś nigdy bym cię nie skrzywdził... Ja..
Dopiero po chwili dotarło do mnie o co mu tak naprawdę chodzi. Stał przed mną ze wzrokiem spuszczonym w ziemie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć...
- Daniel... Ja....
Ale on nie czekał dłużej na moją odpowiedź poszedł do mnie i nagle poczułam jego usta na moich... to nie był pusty pocałunek jak te przed chwilą z Marcinem... poczułam wszystko to czego mi brakowało... Poczułam się bezpieczna, szczęśliwa...
Stałam przytulona do Daniela, ze łzami złości w oczach, czemu ja byłam taka głupia& taka ślepa.

Stałam przytulona do Daniela bez bluzki, w samym staniku, lecz nie czułam zimna, było mi w jego ramionach tak ciepło, tak dobrze. Kiedy w końcu myślałam, że wszystko zacznie się układać, że w końcu będzie dobrze - tak jak powinno być, moje życie stanęło do góry nogami...
Naszą romantyczną chwile przerwały wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz by zobaczy kto dzwoni - numer prywatny - przez chwile zastanawiałam się czy odebrać, ale w końcu i tak nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham? - zapytałam.
- Dobry wieczór, tutaj Szpital Świętego Peter'a, czy mam przyjemność z Alice Hamber?
Na początku nie zdawałam sobie sprawy skąd dzwonią, być może alkohol we krwi robił jeszcze swoje, albo po prostu nie chciałam dopuścić tego do świadomości.
- Taak - odpowiedziałam. Poczułam, że robi mi się zimno, a nogi już miałam jak z waty.
- Chciałabym poinformować Panią, iż pańska przyjaciółka - Vikki Hunter -miała wypadek, najbliższa rodzina prosiła bym się z Panią skontaktowała i poprosiła o niezwłoczne pojawienie się w szpitalu o ile to możli... .
Ostatnie słowa już nie dotarły do mnie gdyż telefon który trzymałam przy uchu właśnie runą w dół i rozbił się o beton. Kolana zapadły się pod mną i ja również wylądowałam na ziemi. Patrzyłam się ślepo w dal, a łzy same spływały mi po policzkach. Poczułam jak ktoś mnie obejmuję.
- Wszystko będzie dobrze, nie wiesz co się stało, może to tylko mały wypadek - Próbował mnie pocieszyć Daniel który musiał usłyszeć całą rozmowę.
- To wszystko moja wina - powiedziałam przez łzy.
- Nie, to nie prawda.
Daniel mógł zaprzeczać, ale ja doskonale wiedziałam, ze to moja wina. Vikka pewnie wyszła mnie szukać i wtedy musiało to się stać... wiedziałam, że nigdy sobie tego nie wybaczę...
- Chce do niej jechać... - powiedziałam.
- W takim stanie? - spytał.
- Nie obchodzi mnie to, po prostu mnie tam zawieś!
Pierwszy raz odkąd odebrałam telefon spojrzałam na Daniela. W kącikach jego oczu błyszczały łzy. Zapomniałam, że Vikki jest dla niego prawie tak samo ważna jak dla mnie... w końcu się przyjaźniliśmy, odwróciłam wzrok i wstałam z ziemi. Daniel zdjął bluzę i kazał mi ją założyć.
__________________________________________________________________________________________

Dalszy ciąg tego opowiadania napisze potem bo mam za mało limitu :) Pozdroo ;*

Komentarze

idiotka11000 przessstaan ! <3 ;*
04/05/2012 15:06:11
wariatka310 Uwielbiam to opowiadanie .... :*
04/05/2012 12:51:49
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika idiotka11000.