Na zdjęciu urzeczywistniona wizja karo mnie jako króla Maciusia. Możliwości interpretacyjnych jest wiele, choć autorki nie obligują za żadną konkretną.
Chwilowo wakacje mijają pod znakiem gwałtownych omdleń oraz spontanicznych utrat świadomości. Mdlejemy z gorąca, z zimna, ze śmiechu , z powodu oglądania Skinsów, szukania butów , siadania pod parkanami, robienia zdjęć czy podbijania miasta nocą. Natomiast ilekroć sobie przypomnimy, że już 20 sierpnia czeka nas Coke Live Music Festival, dochodzi do niedotlenienia komórek i padamy bez tchu z powodu euforycznej radości.
Wbrew krwawemu i dosadnemu opisowi naszych koncertwoych ( i nie tylko) przeżyć, czujemy się całkiem nieźle.
peees. Może Łeba nie brzmi tak dobrze jak Londyn czy Grecja, ale już jutro rozpoczyna się krucjata mająca na celu ostateczny podbój tego kurortu morskiego. To będzie cudowne czternaście dni <3333
bonusowo macie coś , czym żyję z darią od niemal dwóch tygodni - klik.