jej serce było samotne bo kochało... ale serce chłopaka którego kochało nie było gotowe, w pewien sposób było nieświadome że jest kochane... nawet jeśli coś czuło bało się wyznać... i tak choć oboje się pragnęli nie mogli być ze sobą bo żadne nie chciało uczynić pierwszego kroku.. obydwoje czekali aż drugie coś zrobi... ona bała się że ten ją wyśmieje i odejdzie.. on nie chciał nic robić bo nie wiedział co ona czuje... w końcu skończyły się spotkania, rozmowy... ona wyjechała i on wyjechał... niby do przewidzenia... ale ona nie widziała sensu w dalszym swym istnieniu... a on... on znalazł sobie inną która rzuciła się na niego z otwartymi ramionami... o starej "przyjaciółce" przypomniał sobie gdy dowiedział się że miała wypadek samochodowy... i dopiero wtedy uświadomił sobie że to właśnie ona była tą dzięki której się uśmiechał... że była tą jedną jedyną... wybraną.. ale czasami jest za późno.. za późno by zrozumieć że się kocha...