photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 STYCZNIA 2012

Codziennie  dostawała czerwoną róże z liścikiem na której było napisane ''kocham Cię''.. nie miała pojęcia od kogo je dostaje ale podobało jej się. Nie dochodziła tego, bo po co.. jeszcze okazałoby się że to pomyłka. Jednak po miesiącu zaczęły przychodzić.. potem trzy.. i tak co tydzień przychodziła jedna więcej.. po paru tygodniach doszła do wniosku, że to nie normalne.. róż przychodziło już po 12... a przecież do tanich nie należą... miała już cały pokój w różach nie było nawet miejsca żeby postawić szklankę z herbatą... zadzwonił telefon. Popatrzyła na wyświetlacz.. ''Mateusz''.
-hej coś się stało.?
-Cześć Aniu.. co robisz dziś wieczorem.?
-Chyba nic.. znaczy miałam ale to nie ważne.. a coś chciałeś.?
-Bo widzisz chciałem zaprosić na urodzinowe winko wpadniesz.?
-ja.?!! dziś.?
-No tak co Cię tak dziwi... ?
-Nic nic.. o której?
-Koło 19 może być?
-Może.
-To pa.
Mateusz.. chłopak w którym Ania była szaleńczo zakochana, ale nie mogła mu tego powiedzieć.. była jego koleżanką.. jego kumpelą od gry w piłkę, chodzenia na piwo.. była po prostu kumplem. Ale miała mały cień nadziei że on kiedyś dostrzeże że ona go kocha.. że odkryje to ile może mu dać miłości.. jednak każdego dnia przypominała sobie że to są głupie marzenia które nigdy przenigdy się nie spełnią... ubrała jakąś bluzkę na ramiączkach, jeansy i poszła do niego.. by znów popatrzeć w jego błękitne oczy.. napić się z kolegami i wrócić do domu.. sama..
stała przed drzwiami.. zadzwonić... nie zadzwonić.. gdy się zastanawiała... zaszczekał pies i Mateusz otworzył drzwi.
-czemu nie wchodzisz.?
-Właśnie miałam dzwonić..
-wchodź...
weszła do domu, ale był pusty. Nikogo nie było. Ani rodziców ani siostry ani gości..
-gdzie są wszyscy...?
-a ktoś mówił o wszystkich.?
Poszła za nim aczkolwiek była bardzo zdziwiona, że ON chce akurat z nią spędzić ten wieczór..
-mam dla Ciebie niespodziankę.
-To chyba ja powinnam mieć ją dla Ciebie..
-masz taką możliwość.. muszę Ci coś powiedzieć... ale wiesz wyglądasz jakoś nieswojo czy coś się stało.?
-No tak. Zaprosiłeś mnie samą do Ciebie do domu.. przecież Ty nigdy nie chciałeś przebywać ze mną sam na sam w ustronnych miejscach... zawsze musiał być ktoś jeszcze...a poza tym od kilku tygodni dostaje róże i kompletnie nie wiem co o tym sądzić... na początku było fajnie, ale teraz już mi się coraz mniej podoba.. znaczy kwiaty są cudowne.. ale ile kasy on musi wydawać...
chciała zobaczyć czy on choć trochę będzie zazdrosny.. ale nic.. wciąż się tak samo uśmiechał... w ręce trzymał swój kieliszek wina.. posmutniała, chciała żeby mu na niej zależało, ale on pokazywał jej że jest mu obojętna.
-Mateusz wiesz co.... przypomniałam sobie że muszę coś zrobić.. muszę iść...
odwróciła się i zbiegła po schodach... nie wytrzymała.. miała ochotę go pocałować ale wiedziała że tym popsuje wszystko więc wolała po prostu odejść... wybiegła z jego domu i biegła na oślep ze łzami w oczach.
-Ania czekaj.!!
Mateusz biegł za nią... zatrzymała się... otarła łzy... i czekała aż dobiegnie do niej...
-nie odwracaj się.. dlaczego uciekłaś.?
-Czy to ma jakieś znaczenie... mam dużo pracy...
-a prawdziwy powód...
poczuła jak jego ciało dotyka jej ciała i zadrżała...
-Mateusz chciała się odwrócić ale ją powstrzymał... - nie powiem Ci tego jeśli nie będę mogła się odwrócić..
-mów.. proszę...
-dobra będzie łatwiej... wiem jestem dla Ciebie tylko koleżanką... wiem.. ale to nie moja wina że się w Tobie zakochałam.. kocham Cię... nie mogę się z Tobą tak po prostu spotykać bo boli mnie świadomość że nie mogę się do Ciebie przytulić, pocałować... że nic nie mogę... to chyba wszystko...
-odwróć się...
postąpiła jak powiedział.. stał trzymał w rękach róże... z bilecikiem.. 21.. patrzyła na niego i nic nie rozumiała co się dzieje... łzy samowolnie płynęły po jej policzku...
-Mateusz o co chodzi.?
-Kocham Cię... zawsze Cię kochałem... wiem że teraz są studnia może być różnie... ale chcę żebyś była moja... żebym mógł Cię przytulać.. pomagać Ci... być przy Tobie.. tulić Cie na dobranoc i witać pocałunkiem.. być przy Tobie. Pozwolisz mi na to.?
Mówiąc to wręczył jej bukiet..
-to one wszystkie były...
-tak były ode mnie. - Zaniemówiła... patrzyła na niego ze łzami w oczach... - powiedz coś..
-KOCHAM CIĘ.!
On ją przytulił pocałował... Kochali się... to było pewne... i wiedzieli że mogą wytrzymać ze sobą do końca życia. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie.. i pomyśleć że ona mogła przemilczeć to co czuła, że mogła wyjechać bez słowa i przekreślić to czego tak pragnęła... że jemu mogło zabraknąć odwagi.. ale nie mówmy co by było gdyby... najważniejsze że są razem, kochają się, ufają sobie,  są szczęśliwi bo mają siebie. I teraz już nic nie przeszkodzi im w byciu razem, bo każdą decyzję każdy i krok robią razem.