Pyrkon.
Narodziny j-rockowego mnie.
Dziwne, nie spodziewałem się takich spotkań.
Nie spodziewałem się takich zdarzeń.
A napewno uczucia, że nie mogę doczekać się kolejnych nocy.
Wampirze powietrze jawi się każdego późnego wieczora w powrotach z miasta.
Czasem, uczucie bycia w świecie mroku zdaje się potęgować wszystko co mnie otacza.
Szkoda tylko, że to uczucie nie tworzy realnego otoczenia, choć sieć iluzji została zapleciona.
Wiele spraw gnębi mój umysł, lecz tylko w jednej części dnia daje o sobie przypomnieć.
I nie ma nad czym stawać na dłuższą chwilę.
Po prostu idę, z istnieniem pod ręką.
I gdy patrzę w te oczy, słucham tych słów, widzę ranę na piersi i czerwień spływającą z palców.
Widzę desperację, determinację, stado pędzące nawet w przepaść.
Z szyderczym spojrzeniem i uśmiechem, gotujące sobie zagładę lepszą z możliwych.
Rutyna.
Rutyna, jaką chciałem od dłuższego czasu.
Wstaję, idę grać, wracam, siedzę do rana, idę spać.
I tak mogłoby wyglądać moje życie przed dłuższy czas. Rozpoczynjąc wakacje byłem innym człowiekiem, zwieńczając je będę innym człowiekiem. Już teraz, choć tak zaledwie krótki okres czasu przeminął, czuję się zupełnie kimś innym, niż byłem na samym początku. Tak jakby życie i wszystkie jego doświadczenie spadły na mnie i porwały, jak tajfun który teraz wesoło hasa sobie po terenie naszego kraju i pozbawia trzody chlewnej rolników. Czy to wszystko co widzę i słyszę jest realne, czy mogłem kiedykolwiek myśleć, że tak to się wszystko zacznie toczyć?
Nie. I w sumie też mnie to cieszy, bo czy to co jest przewidywalne sprawia radość? Czy to co dostajemy odrazu, bez żadnego wysiłku, nasyci nasz głód? Nie sądzę, tak też ciekawi mnie, co każdy kolejny dzień, a nawet co każda godzina czy minuta może kryć w sobie.
Uwielbiam zapach świeżo otwartej Coli Original z Biedronki o poranku.
The GazettE - Filth In The Beauty
Nauczyłem się tego i tej cholernej hiszpańskiej gitary!
WKOŃCU