RZYM, FONTANNA DI TREVI.
Twoje źrenice opadły zdecydowanie, lecz bezszelestnie. Widziałam w nich jej włosy, które głaskałeś. Widziałam jej sztuczny uśmiech którym nie potrafiła się cieszyć. Widziałam w Twoich oczach niepokój. Natychmiastowo go zgasiłeś. Pamiętam każdy twój gest, każde słowo. O czterdzieści dwa stopnie za dużo. Zejdź, zrobię ci budyń. Kocham Cię, zapomnij o tym. Umiesz cofać się w czasie ? (...)
Przypomnij sobie ten ciemny, zielony, ciepły park. Godzina dwudziesta czwarta pięćdziesiąt trzy, czternasty dzień lipca. Pamiętam to rozjaśnione niebo, na którym głucho pojawiały się fajerwerki. Chwila należała do Ciebie i do mnie. Do nas. Pamiętam jak pojawiłeś się z bukietem czerwonych róż. Dwudziesty drugi dzień sierpnia, piętnasta pięćdziesiąt trzy. Zatopiłam się po szyję w twoich ramionach. W gorącym, gęstym powietrzu, twój zapach utrzymał się przez kilka dni. Błagałam, aby nie wywietrzał. Niestety, nic nie trwa wiecznie.
Tamten dzień pamiętam jak przez mgłę. Dwudziesty dzień października.
Myślami siedziałam gdzieś daleko, byłam taka nieobecna. Godzinami patrzyłam się przez okno, na gałęzie drzew, które mocno szarpał wiatr. Zapuchnięte oczy. Łzy, całe morze łez. Pod nosem twoja koszula, podarte zdjęcia, listy, smsy. (&)
Nadzieja. Brak nadziei. Znowu nadzieja, i znowu jej brak. Nadzieja, brak, nadzieja, brak. Kręciłam się razem z Tobą tak ślepo jak wrzeciono, którego nigdy nie chciałeś wypróbować.
Miło mi, że obiecujesz sobie kolorową przyszłość. Jeszcze bardziej natomiast cieszy mnie to, że spakowałam swoją wielką walizkę ze wspomnieniami i wyrzuciłam prosto do ścieków, na które zasługiwałeś już na wstępie. A, i jeszcze jedno miłość to największy skurwiel. Zgadnij dlaczego ?
Natalia ma w myślach siuśki, czasami także wtrąca w wypowiedź wacka.