Chciałabym powiedzieć, że zmartwychwstałam, podniosłam się, wstałam.
Ale nie jest tak jakby się chciało.
Ożyłam, jako nowa "ja".
Niby grzeczna, niby miła, niby taka.... ciepła.
Wiedzcie, że to wszystko maska zabitej mnie.
Nie ma już buntu, zminego piwa i papierosów zapalanych przy byle jakiej okazji.
Znów zadzwonił telefon, znów rozmawialiśmy. Dlaczego?
"Nie kocham Cię już. "
The end. Które nareszcie postawiłam, na tym który zgwałcił mnie od środka.
"Biegłaś ulicą i padał deszcz
On był pijany i ona też
Jak opowiedzieć dziś o tym mam,
Że w moim życiu jest coś nie tak?"
Mój umysł starzeje się za szybko.
Mója podświadomość krzyczy " :Jest źle! "
Mój rozum wzdycha : "Na reszcie.. "