Lipiec. Lipiec byłby piękny, gdyby tylko nie fakt, że zalega się z pięcioma pracami zaliczeniowymi, że oszczędza się czas jesiennego dumania, do którego można nie dożyc, że oszczędza się na wiolonczelę, która może nie zabrzmiec. Gdyby nie fakt, że siedzi się między regałami, kiedy jest SLOT, że nie ma gdzie chowac gór notatek, bo szkoda pieniędzy na regał, jeśli już niedługo przestanie się tu mieszkac. Przynajmniej nie ma już obrzydliwego, poniemieckiego budynku z czerwonej cegły. Jest inny, w peerelowskim stylu, z ciekawszymi książkami.
I tylko wszechświat dymi molami molami
Sezon autostopowy otwarty na dobre, kilometrów tysiąc, samochodów siedem. Odnawialne źródła energii, Izrael, Kraków, cukiernie, Pułtuski - wszystko w jednym aucie. I Podlasie:
'- Ino tych czereśniów, to oni żadnego smaku nie majom. Ano dobrze mówi ja, co nie?
- Tak jest, słuchaj, tak jest.
- Ale i ja swoją hodowlę czereśniów miał. Ale tych wróblów, oni tych czereśniów zjedli mi.
- Dyc straszyc ty musiał ich. A nie straszył. Tych wróblów.' - dwie godziny do samego Jeżewa, pełna powaga.
Białystok krainą przepiękną. Ludzie wolniej mówią, wolniej chodzą, nie spieszą się. Mówią dźwięczniej. Jest jasno i pusto, a poza tym - jest ładnie.
Odrzucając jednak horyzontalizm (i to, że gumki ołówkowe są do mazania) - to, w JAKI sposób Bóg odpowiada na modlitwy jest po prostu nie-do-ogarnięcia. Podróż od Grochowiaka do Donne'a w tłumaczeniu Barańczaka będzie wskazana.
Zmiażdż moje serce, Boże, jak zmurszałą ścianę,
Którąś tchem, blaskiem dotąd muskał potajemnie,
Naprawiał; niech mnie Twoja moc złamie i zemnie,
Spali, odnowi; zwal mnie z nóg - dopiero wstanę.
Jam jest miasto zdobyte, innemu poddane,
Trudzę się, by Twą odsiecz wpuścic, lecz daremnie,
Rozum, co miał mnie bronic, Twój namiestnik we mnie,
Wzięty w niewolę, zdradza miasto pokonane.
Tak, kocham Cię, chcę Twojej miłości, lecz jeszcze
Ciągle Twój nieprzyjaciel jest mym oblubieńcem;
Ten węzeł, weź mnie w siebie, uwięź; swoim jeńcem
Gdy mnie uczynisz, wolnośc dopiero posiędę,
I tylko gdy mnie weźmiesz gwałtem, czysty będę.
Bo generalnie to siedzimy w klatkach, kiedy drzwi są dawno otwarte. I jest nam tam dobrze, a nawet, kiedy dobrze nie jest, koncentrujemy się na siedzeniu, zamiast na Tym, który pozwala stamtąd wyjśc. Kolejny przerażający wniosek to to, że nie mówi się o tym, co naprawdę jest ważne, a o tym, co dookoła. I zamiast patrzec na Boga, patrzy się na ludzi, a ludzie, będąc, jacy są, pozbawiają się wzajemnie autorytetów, przez co cała masa, szara masa, żyje bez nich w ogóle, będąc zawieszona gdzieś w próżni, a naprawdę - zmierzając donikąd. Przerażające. Dodatkowo - człowiek patrzy, człowiek widzi i nie reaguje.
No. A On odpowiada i to tak, że opadają kopary. Wszelkie kopary.
I d z i e w i e l k i d z i e ń.