Zatoczyłem koło. Tak szczerze to wolał bym, żeby nikt tego nie czytał. Pamiętam jak dawniej wmawiałem sobie, że nigdy nie bede pił sam. Teraz od jakiegos czasu nie pamiętam dnia bez procentów. Dobra, nie upijam sie, ale mam wrazenie, że jesli cos sie nie zmieni to to bedzie tylko kwestia czasu. Boje sie tego. Wiem, że jestem odporny na nałogi, ale do pewnego stopnia. Kiedy wreszcie stane na nogi. Kiedy moje zycie wreszcie nabierze sensu. Oczekuje od ludzi chyba niemozliwego, a może banalnego. Cieżko to zdefiniowac. Nie pasuje do tego świata, nie jestem otwarty na nowe technologie, nie ide z postępem. Jestem staromodny jeśli chodzi o uczucia i cholernie wierny. Mogę sobie pozwolic na odrobinę pochwał w moja strone bo nikt tutaj z czytajacych mnie nie zna, żeby temu zaprzeczyc.

Tak to będzie wyglądało, tak siebie widzę. Koniec jest bliski i nie mówie o śmierci, a o życiu, które strace jeśli ktoś nie pomoże mi wstac.

Chenin Blanc - białe wino South Africa, pierwsze białe, które mi smakuje polecam. Druga butelka pęka, pierwsza pękła w nocy.