To "maleństwo" mieszkało przy naszym apartamencie.
Za pierwszym razem szybko uciekł, ale za drugim razem po prostu się z nami opalał.
To taki kanaryjski "szczur" i Jeremy dokarmiał go kwiatkami.
Nazwaliśmy go wujkiem Bobem.
Jery chciał go zabrać do domu, ale wątpię, że straż graniczna by mu na to pozwoliła.
A dzisiaj jest wtorek i ja totalnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. To jest taki dzień "bleh", gdzie
wszystko jest po prostu bleh i nudne i będę marudzić, że nie chce mi się nic.
Raz w miesiącu mnie coś takiego dopada.
Dostaliśmy śliczną kartkę od dziadków Jera z gratulacjami,
i zrobiło mi się tak miło, bo kartki to taka fajna pamiątka.
Za tydzień robię wszystkim niespodziankę, bo lecę do Polski na dwa tygodnie i
tak naprawdę tylko J. o tym wie. A mam tego farta, że
nikt ze znajomych ani rodziny nie ma i nie zagląda na photobloga.
To jest dopiero mega plus.
Trzeba było to zakreślić tak trochę incognito.
I w ogóle po przylocie z Hiszpanii myśleliśmy, że będzie tutaj nieco chłodniej, a czekały nas
większe upały przez 2 tygodnie i kolejne się zapowiadają.
A w Polsce na minusie w nocy, muszę spakować sweter.
126,5
110
3 godz. temu
28 KWIETNIA 2025
7 KWIETNIA 2025
5 KWIETNIA 2025
25 MARCA 2025
19 MARCA 2025
10 MARCA 2025
17 LUTEGO 2025
Wszystkie wpisy