don't say I'm better off dead
'cause heaven's full
and hell won't have me
no i wróciłam.
i było zajebiśie.
i mam dużo badziewnych souvenirów, nawet gifty <3
kryzys pierwszego dnia przeżyłam,
obyło się nawet bez płaczu.
Noce były złe, wtedy najgorzej.
Ale poza tym... za dnia wszystko jakoś gdzieś umykało.
Co prawda był lęk przed tymi wszystkimi ludźmi, ale dałam radę.
Przełamałam się i integrowałam.
Czesi są fajni, nie ma to jak podryw na hustę harcerską xD
Jeden taki fajny Pepicek się cały czas do mnie szczerzył. cute.
Szło się z Pepickami po łamanym angielsko-polsku dogadać nawet.
Dużo było Polaków, a atmosfera raczej taka festiwalowa.
Trochę mi ten cały zlot przyupominał Woodstock
Błoto, masa ludzi, namioty i nawet pogo było!
Polaków starsznie dużo, mieliśmy fajne husty i wszyscy chcieli się za nie wymieniać.
I pod koniec to już nie wiadomo czy to Polak, czy obcokrajowiec z polką hustą.
Biznes życia rozkręciłam z Julką i Leonem.
Sprzedajemy newidzialne koty. Wymianę też przyjmujemy.
Dużo oddanych do adopcji za niewidzialne eurosy i plakietki c:
nawet mam swoje 2, nie wiem jeszcze jak nazwać drugiego, bo jeden jest Rambo.
Także ten, fajnie było.
Tylko ból dupy bo w końcu piesa nie wzięłam.
i już jutro.
jutro wykrzyczę płuca <3
dwa tygodnie. Chcę już.