Josh podszedł do lady, a ona ściągając kurtkę pomyślała sobie, co ją podkusiło, żeby dać się poderwać, nie iść na czekoladę tylko p o d e r w a ć facetowi. Była przecież wierna Cassie, nigdy w życiu by jej nie zamierzała zdradzić, ani się z nią rozstać chyba, że tamta sama by chciała zakończyć to, co je łączy. Z niewielkim wyrzutem sumienia usiadła na cudownie wygodnym krześle z miękkim siedziskiem, zamknęła oczy i inhalowała się upojnym zapachem cynamonu i pieczonych jabłek. Nie wiedzieć czemu, przed oczami stanął jej obraz Cassie i Michelle, stojących razem i zamierzających się pocałować. Odepchnęła od siebie tą wizję. Przecież one się nienawidziły. I dlaczego będąc w tej szkole dopiero cztery dni, miała takie głupie podejrzenia? To było do niej niepodobne. Pokręciła głową, pozbywając się resztek niepewności i otworzyła oczy. Naprzeciw niej siedział już Josh, który nie wiedzieć kiedy się tutaj znalazł.
-O czym myślałaś? - spytał z lekkim rozbawieniem w głosie.
Widząc kpinę w jego uśmiechu, burknęła:
-O niczym. Co cię to w ogóle interesuje? - ale po chwili się zreflektowała. - Przepraszam. Ostatnio mam sporo stresów na głowie.
-Jasne. A któż ich nie ma? - zaśmiał się ciepło. - To może się przedstawisz? - zaproponował.
-O matko, znowu to samo... - jęknęła Serena.
-Słucham?
-Nie, przepraszam, po prostu po raz kolejny zapomniałam powiedzieć jak się nazywam. To chyba jakieś moje przyzwyczajenie. Znam wszystkich dookoła po imieniu, ale oni nie znają mnie. - zaśmiała się nerwowo, po czym wyciągnęła rękę w jego stronę. - Serena, miło mi.
Josh odwzajemnił uścisk dłoni, po czym oparł się wygodniej i powtórzył jej imię prawie, że z namaszczeniem.
-Serena, tak? Serena Monroe? - chciał się upewnić.
-No... - dziewczyna oblizała wargi. - We własnej osobie.
-Ty jesteś niesamowita, serio. Moja siostra jak cię ogląda w telewizji to dostaje białej gorączki. Jesteś sławna! - prawie wykrzyknął. - Aż dziwne, że nikt jeszcze się na ciebie nie rzucił z prośbą o autograf. - znowu ten uroczy uśmiech.
-Mhm, ta.
-Co, nie lubisz tego całego błysku fleszy i tłumów paparazzi polujących na każdą twoją wpadkę?
-Niekoniecznie.
-A tego, że występujesz na galach i robisz o tak? tu wstał i z poważną miną zaczął machać jak świeżo wybrana miss świata, w typowym dla niej geście.
Serena nie mogła się nie roześmiać. Ten koleś był niesamowity. W trzy minuty poprawił jej humor i to bez zaciągnięcia jej do łóżka. A to już było coś.
-Też nie. odpowiedziała z uśmiechem. Nie wiem czemu, ale jestem skłonna powiedzieć, że cię polubiłam.
-Serio? oczy mu się zaświeciły. Dzięki ci, o pani. wyszczerzył swoje idealnie białe zęby.