Pozostałe dziewczyny nie protestowały i potulnie podążyły za tancerką. Kiedy wjechały błszczącą windą na drugie piętro, Michelle skierowała się w lewą odnogę korytarza, prowadząc je do pokoju z numerem dwadzieścia osiem. Stanęły pod odpowiednim pomieszczeniem i gdy Serena wsunęła kartę w otwór, dioda zapaliła się na zielono i drzwi się otworzyły. Jej oczom ukazał się ogromny apartament, który składał się z przestronnej sypialni i luksusowej łazienki. Cassie z ulgą stwierdziła, że przypadł im pokój z balkonem. Będzie miała gdzie wychodzić na papierosa. Ogromne łóżko miało baldachim, a poszewki miały zielonoszmaragdowy kolor. Ściany były utrzymane w ciepłych pastelowych kolorach, a na lśniącym parkiecie leżały puchowe dywany, również zielone. Serena westchnęła z zachwytu i spojrzała na Cassie, która delikatnie dotykała hebanowych mebli, jakby się bała, że coś zepsuje.
-Od teraz to wasz pokój. Kilkadziesiąt lat temu mieszkała tutaj wspaniała aktorka Susan Amberley i jej partnerka Luisa Orwell, śpiewaczka operowa. - zakomunikowała Michelle. - Przez następne cztery lata będzie wam służyło jako wasze mieszkanko. Ja już muszę uciekać, pewnie moja dziewczyna się o mnie niepokoi, a jest bardzo nerwową osóbką. - zachichotała i po chwili jej spojrzenie powędrowało na Serenę. - Jeśli będziecie czegoś p o t r z e b o w a ł y albo miały z czymś problem, to mieszkam na siódmym piętrze, prawa odnoga, pokój sto sześćdziesiąt sześć.
-Okej, jeszcze raz dzięki. - rzuciła Serena.
-Żaden problem, dla mnie to nic takiego. Widzimy się na kolacji. - po czym ponownie obrzuciła powłóczystym spojrzeniem Serenę i wyszła za drzwi kręcąc tyłkiem.
-Do zobaczenia.
+ można dodawać ;)
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24