Za godzinę wstaje do pracy, ale jak zwykle jeszcze nie zdążyłam zasnąć.
Poniedziałki są najgorsze.
Cały weekend zmarnowałam na szkołę, bo oczywiście na początku semestru zajęć nie było, albo były po 2 godziny tygodniowo, a teraz pali im się dupa i mamy w soboty po 14 godzin zajęć, a w niedziele łaskawie 12 żebyśmy zdążyli odesłać zadania domowe. Chore sk*rwysyny. Właśnie za to im płacę. I za to żeby na historii babka udostępniała na ekranie skoki narciarskie, a w tle zachwalała Hitlera, Stalina, Piłsudskiego, armię czerwoną i mówiła, że nie będzie sprawdzianu z podręcznika tylko z jej notatek, bo podręczniki kłamią xD
Niech ta szopka się skończy, powrót do szkoły bym jednym z większych błędów jakie popełniłam w ostatnich latach.