Rozmowa- niby zwykła ludzka rzecz, niby nic nadzwyczajnego. Potrafi rozwiewać wszelkie wątpliwości. Więc czemu wielu ludziom tak trudno się na nią zdobyć? Po co jest ta cała gra pozorów?
Bardzo brakuje mi możliwości takiego normalnego szczerego pogadania z kimś (mam na myśli konkretną osobę). Chcę wiedzieć na czym stoję. Wtedy będę mogła zachować większą pewność siebie, żadne moje zachowanie nie będzie przepełnione niepewnością. Albo może w odpowiednim czasie odejdę.
Czuję się zagubiona. Wciąż szukam możliwości rozwiania wątpliwości, bo wtedy będę wiedziała, którą drogę teraz powinnam wybrać. Tylko brakuje mi możliwości. Wcześniej brakowało mi odwagi, kiedy i to pokonałam to teraz jakby na przekór nie mam okazji. Jak mam to interpretować? Rzeczywiście los jest tak okrutny i na złość mi to robi? Czy może powinnam to rozumieć jako pewnego rodzaju sugestię?
Na dwoje babka wróżyła.
Zdecydowanie bardziej komfortowo czuję się w jasnych sytuacjach kiedy wiem czego mogę oczekiwać. Chcę dostać jednoznaczną informację; mam dosyć błąkania się w gąszczu przypuszczeń.
...i jak zwykle tylko niepotrzebnie się zamartwiam? Zupełnie jakbym miała za mało nauki? O nie! Na jej brak nie narzekam ;P.