Nie miałam ani czasu ani ochoty nic dodawać. Nadeszły właśnie te gorsze dni czy co tam innego. Trwają trzy ciężkie lata w tym ten pierwszy podobno najgorszy semestr. Zdjęcie w ogóle nie nawiązuje do mojego dzisiejszego samopoczucia. No może z wyjątkiem godzin wczesnoporannych... a później wszystko się zjebało. Niby jakoś tak mniej więcej miało to wyglądać, niby zdawałam sobie sprawę z tego co mnie czeka. Ale to nie takie proste. Ogólnie jestem z wielu rzeczy bardzo zadowolona i większość jest ok. Tylko to jedno. A ja chwieję się jak ten liść na wietrze podatna na to jedno... żyję nadzieją, że w najbliższym czasie bardzo szybko nauczę się odporności na to jedno...