twins, again, a tu nawet mamy ten sam kolor włosów, jak grzać posadkę w ostatnim kręgu piekła to tylko we dwójkę, cnie, a zajebiście mi się należy ostatnio, niestety
to wszsytko jest takie śmieszne, naprawdę, począwszy od matury z wosu w czwartek i skończywszy na tych wszystkich rewelacjach, które własnie wychodzą na jaw, zastanawia mnie tylko interes innych w tym, bo nie rozumiem po co, jak i w ogóle dlaczego
rany, wszystko tylko nie wos, błagam, rzygam już tym podręcznikiem i repetytorium, po co mi to, na prawo i tak się nie dostanę, czas zmienić priorytety, a żeby je zmienić potrzebuję dużo wolnego czasu do namysłu, o proszę, kolejny pretekst, żeby spakować sobie torbę na dwa tygodnie i wyjechać
a była okazja, boże, dwa możliwe wyjazdy i nie ma chętnych z prawkiem, naprawdę? ludzie, ani Lizbona, ani Marsylia was nie przekonują? nie dość, że taka miejscówa, to jeszcze przepadłaby mi maturka, jesteście przechujowi. byle do czerwca, a wtedy już nie będzie takiego problemu. 30godzinny trip samochodem do Lizbony wpisuje się na moją listę rzeczy do zrobienia w sierpniu tego roku. bóg wie kiedy ja dam radę to zrobić, ale no proszę, kto by na to nie poszedł :))
wypieprzaj karmo, koniec z tym
omfg, dalej nie piszę, bo jeszcze zacznę wołać o pomstę do nieba
i'm needy