Bez tytułu.

Nie będę pisała długich notek. Nie chce mi się, nie mam na to ochoty. Jestem monotematyczna i fokle.

 Ale może jednak coś da się napisać. Coś normalnego.

 Dziś mój dom zostanie oblężony. Przez rodzinę, rzecz jasna. I nie żebym się skarżyła, ale wcale się z tego nie cieszę. Będzie tłok, wszak móje mieszkanie jest tylko dwupokojowe wraz z łazienką, kuchnią i przedpokojem. Znów nie będę spała w swoim łóżku, zapewne nie obejrzę meczu.  Ale nie, nie będę się przejmować rodziną- mecz trzeba obejrzeć. Kuzynka nie da mi żyć, zamęczając mnie wspólną zabawą. Noale, cóż. Byyywa.

 Poza tym nie lubię, gdy rodzina do mnie przyjeżdża. Mama wtedy wariuje, biegając ze ścierką, ja też, biegając za nią. Masakra. Totalna. Teksańską Piłą Motorową. I, oczywiście, nie przyjedzie mój wujek- chyba jedyna normalna osoba w tej rodzinie ;]. Znów będę słyszeć, że siatkówka nie może być ważniejsza od rodziny, jak tym można się interesować, jak można to kochać itd.

 I będę musiała iść do kościoła.

 Ale nie, będzie ok. Wytrzymam jakoś. Może ucieknę odrabiać lekcje? Bo kto, jak to, ale nauczyciele postarali się, aby nam się nie nudziło. I zapewne nie będzie.

 A szkoła? No cóż, jak to szkoła. Bez mojej Talusi i Magdy nie byłoby tak fajnie, jak dziś. Ciągłe obserwowanie Pana X, naśmiewanie się z "Pani M.", siatkówka i ręczna na wfie, rozmowy kontrolowane, alarm pożarowy z Panią od historii. Tak, było fajnie. I nawet poczułam brak tej szkoły. Już, teraz. Bo dwa dni z rodziną napewno będą się dłużyć niemiłosiernie. Aaaach... ;].

 Zdjęcie, jak zdjęcie. Zrobione i przerobione w Photo Filtre. Akurat ono mi się podoba. Jest niezłe. Naprawdę, nie złe.

 Miłego weekendu. Jeśli może on być miły.