ten, no, jakiś kalkulator zmiksowany z mikrofalówką.
ten cudowny moment, kiedy myślisz, że już gorzej być nie może, a los zwala kolejne szesnaście ton problemów.
było miło, ale się skończyło.
chcę sobotę.
chcę radość wieczorem.
chcę na mecz.
chcę tam, gdzie błahostki przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
chcę wszystko to, gdzie nie liczy się ta umorusana i cholerna rzeczywistość.
holiday in Gdańsk, please.
Czerniejewo i konkurs ogólnopolski? not bad.