Mam teksty napisane alfabetem zodiaka
Nie ma miejsca dla atrap, w górę łapy to atak.
Nie mam określonej wiary i nie cierpię z jej braku.
Uśmiechnij się póki możesz, jutro będzie gorzej.
Nie stresuj się człowiek wielki brat patrzy z góry
Obserwując nas, jak laboratoryjne szczury.
Liczą mój pieniądz, gdy miasta na detoks lecą
Wkurwia mnie to, rozjuszone stado zwierząt.
To nie szampan i forsa wciśnięta w koperty
Pewnie tak bym żył, gdybym zarabiał jak Giertych.
Dziś nie dla wszystkich świeci słońce jednakowo.
Wołanie o pomóc ginie wśród kamienic i nikt
Już nie wierzy, że ktoś, coś tu zmieni.
Od wieków trwają wojny w imię niewidzialnych stwórców.
Wojny narodów, wojny o pokój, wojny o wpływy
Dziwne dni, dziwnych Bogów czcimy.
To gówno ma moc, rap spada niczym klątwa
A jak to robię, typ sobie głowy nie zaprzątaj
Zniszczę wszystko, twoje jutro nie jest pewne
Zawistna dziwko, będziesz dusić się kneblem!
Wchodzę nocą na dach, i wyję jak wilkołak
To wyższa szkoła, słońce czarne jak smoła.
Ja napadam na banki i porywam kasjerki,
I robię z nich swoje fanki, same oddają papierki.
Wielu zazdrość zżera my śmiejemy się z tych głupków.
Rap dla mnie to nie kaprys czy też modne hobby,
To życie z satysfakcją, że rozpierdalam Twój głośnik.
Bez zbędnych uprzejmości i lizania dup wokoło,
Masz do czynienia z najlepszą rapu szkołą.
Nie pozwól żeby kłamstwem życie ci zatruli
Człowiek zamknięty w klatce jak doświadczalny królik
Zaszyfrowane brajlem informacje na płytach
To dla każdego, który los w swoje ręce chwyta.
A codzienność jak doberman skacze ludziom do krtani.