Jest mi jakos smutno. Chyba tylko dwie osoby wiedza z jakiego powodu. Dzieki za wsparcie, jestescie kochane ;*
Zaczynam rozumiec co pewna osoba miala wtedy na mysli.
Niestety, miala racje.
Dzisiejszy dzien byl do bani a zarazem fajny.
Znow zaczynam filozofowac. Adek miala racje, to wciaga.
Zaraz przebieram sie w pizame, jebne sie na lozko i bede myslala co dalej. Dupa! Musze sie przebrac i posprzatac na dole, bo gore mam OK...wiec za dwie godziny plan z gleba na lozko sie zisci. Pozniej kapac sie, suszyc wlosy, prostowac i spac. Apropos snow, co raz bardziej przeraza mnie ich sens. Chyba bylo lepiej, jak go nie znalam.
Ostatnio znow sie cos pieprzy w swiecie astralnym. Tym razem nie prze ze mnie, nie mieszalam. Mam nadzieje, ze nikogo juz nie wypcha, bo bedzie zle. W zasadzie, nie wazne.
Na zdjeciu moj zajebisty fort. Jak mama pozwoli to po 19.00 ide do fortu. Musze pobyc troche sama, w deszczu, z mp4 w uszach. Musze sie wyplakac, wyszalec, wyzyc. Bo mi zle kurwa! Jakos tak po prostu...
To juz rok od waszej smierci,
ja nadal nie umiem sie z nia pogodzic.
Strasznie tesknie.
Byliscie jedynym wsparciem.
Nigdy nie zapomne.