Zero weny jakoś, cóż.
Wszystko idzie dziwnym tokiem, jakby niezupełnie tak, jakbym to sobie zaplanowała.
Ale przecież nawet nie powinnam planować.
Pracy dużo, czasu mało, myśli jeszcze więcej, a chęci jeszcze mniej.
Czyli nic się nie zmienia ;D
Nawet moje podejście do szeroko pojętego wszystkiego.
Czasem zdarza mi się mówić rzeczy, których do końca nie chciałabym powiedzieć. Kubuś Puchatek i tak zawsze wiedział wszystko najlepiej, chociaż teraz czuje się zaniedbany. Zeszyty poniewierają się po wszystkich kątach globu i zaglądają w tą część mojej osobowości, którą chciałabym zostawić w spokoju. Pusto u mnie i brak kogoś naprawdę bliskiego, zatem radość ze wszystkich przejawów odnajdywania się w tym całkiem nowym jak dla mnie świecie. A może by tak udało się nie reagować na wszystkie uśmiechy, tylko zapamiętać zasadę równowagi w stosunkach z innymi.
Dzięki Wam wszystkim za obecność. ;*
I przepraszam za brak swojej.
PS. Zdjęcie by Shenna. ;)*