W sumie doszłam do bardzo poważnego wniosku, że wszędzie może być całkiem nieźle, ale w domu jest najlepiej.
Czuję się prawie szczęśliwa, jeżeli by tylko odjąć nieuchronne zbliżanie się poniedziałku i jeszcze pewien jeden niezbyt miły fakt. Chociaż prędzej się zmieni to drugie, a poniedziałek niestety stanie się rzeczywistością...
Na jutro jest pomysł. O 17.00 pod Galerią i jedziemy na cmentarz pooglądać znicze wieczorem. Żeby spędzić jednak ze sobą trochę czasu i pamiętać.
Kto chętny, niech się zabiera. ;)
Doszłam do wniosku, że patrząc tak w sumie obiektywnie to jest całkiem nieźle. Chociaż mi się nie bardzo podoba to, co się dzieje, to nie powinnam narzekać.
Ale człowiek nie jest głupi - nie ma problemów, to je sobie wymyśli, ot co. ;)
W przyszłym tygodniu znowu będę żyła byle do piątku, bo być może w piątek będzie całkiem sensownie. Mam nadzieję, że niektórym się zechce ruszyć i pójść ze mną na Wybryk ;P
A jesień jest bardzo ładna, za deszczowa może trochę, ale cóż. Ogólnie ogłaszam wszem i wobec, że lubię bukiety z żółtych liści. ;)
Trzymajcie się jakoś, bo listopad jest zawsze najgorszy ;)
Dzięki za obecność ;*
(I szczególnie za zjedzenie mi kanapki. xD)
Adam - dodaj jakąś notkę, bo już skomentować nie można ;) Chciałam Ci pogratulować zwycięstwa - naprawdę nieźle to zrobiłeś ;)*
I teraz mogę się chwalić, że znam przewodniczącego najlepszego liceum w Zielonej... ;P
A, poza tym rzeczywiście jest dobrze i ładne to zdjęcie na schodach. xD