1717.

Sesja zdana. Najważniejszy egzamin miałam wczoraj, z nerwami, stresem, ale zdany. Z nerwami, ponieważ wyszło sporo nieporozumień podczas egzaminu, np. przez 10 minut nie wyświetlał mi się test, byłam z czasem w plecy, oddałam po terminie i nie wiedziałam czy nie zostanę oblana. Ale na szczęście Pani Doktor ma odruchy ludzkie i zdałam prawo na 4.0! Jeszcze nigdy w życiu tak mnie żadna 4 nie cieszyła, tym bardziej że pytania były okropnie trudne - trudne, długie i tylko 30 sekund na odpowiedź. W domu wszyscy przeżywali razem ze mną, ale szczęśliwie mam już spokój. Póli co bajlando i teraz jeszcze tylko czekam na mój upragniony urlop! 

Poza tym ludzie zadziwiają mnie nadal. Zawsze myślę, że już nic mnie nie zaskoczy, ale nie... zawsze coś. Ludzie są bezczelni, parszywki, zakłamani, manipulują i niszczą innym życia. Od roku tak się toczy moje życie, że co rusz poznaje obce strony ludzi, których znam. To co się wydarzyło kilka dni temu przeszło ludzkie pojęcie i ta osoba na pewno srogo tego pożałuje. Nie dotyczy to mnie, ale mocno mnie to ruszyło, bo dotyczy to bliskiej mi osoby. Wierzę w istnienie karmy i poczekamy jak zacznie działać, bo na pewno zacznie - a wtedy ta osoba poczuje jak bardzo źle zrobiła. Kłamstwo ma krótkie nogi. 

Teraz kiedy będę mieć więcej wolnego to będę więcej pracować, a dodatkowo zajmę się swoim zdrowiem. Zaczęłam też snuć plany na przyszłość i chyba już wiem co chcę robić w życiu. Nie wiem czy to dobrze, bo nie chcę się rozczarować, ale nie mogę się powstrzymać. 

Chcę żeby ten czas, który trwa teraz, trwał wiecznie. Tylko urlopu mi brakuje do pełni szczęścia. :D :D