photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 MARCA 2010

 A mówili, że niedotrwamy jutra, dziwili sie i wątpili
Że jeszcze sie łudzimy i idziemy wbrew schematom.
Dzisiaj mówia to samo, pokażmy im, pokażmy im

tak jak wczoraj, pokażmy że sie mylili.

 

 

Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat...

cholerne dylemty... cholerne życie.
Szukać, czy udawać?

Tyle razy na stawiane pytanie odpowiadalem "szukać" z nadzieja,determinacja i warą że to juz wkrotce... że wlasnie teraz to juz blizej niz dalej.
Dzisiaj tez tak odpowiadam, choc droge zasypuje mi snieg a w oczy o poranku nie świeci słońce.
Choc ciężko przechodzi to przez gardlo i niechce się wierzyc że można znaleźć, że może już sie znalazło.

Trzeba uczyć się patrzeć, uczyć sie widzieć w pełnym wimiarze kolorów. Od nieprzeniknionej czerni po śnieżna biel nieomijając różu i jaskrawego pomarańczowego koloru kamizelek bezpieczeństwa.

I zawsze z wirą.

By nieominąc i nieszukac od nowa tego co się mineło.
Jak łatwo powiedzieć. Słowa i mysli płyna rwącym potokiem... a czyny czasem jak zwolna topiący sie wiosna lód który  niechce sie pogodzic z tym że teraz zaili wiosenne kwiaty... który z trudem godzi sie z tym co mu pisane.
I my tez... Łatwo podpisywać sie pod wyznaniamy wiary, chęcią czynu, podjęcia drogi.

Najtrudniej chyba wlasnie zaczac dzialac, ruszyc z mijesca... a kiedy juz sie ruszy to trudno zima brnac przez zaspy, wiosna penetrować bagno, latem na tej naszej drodze iść w pełnym słońcu kiedy wszyscy odpoczywaja pod parasolami obojętności a jeśenia w deszczu iść przemokniętym.

Brać życie takim jakim jest... ale ja musze miec na to wpływ, chce to czuc, kreować i odnajdowac się w nim... niezawsze podoba mi sie to co dostaję, chce walczyc o to co chce odejśc, przyciągac to co jest zdala...

O to chyba chodzi by niebrać wszystkiego takim jakie dostajemy, nie wszystko jest dobre w takiej formie jakie sie pojawia i wlasnie wtedy trzeba iśc przez to bloto, skwar, zaspy i deszcze...

 

Momenatami nieogarniam... niepojmuje.

Ale pociesza mnie fatk ze cały czas chce, chce zrozumiec, pojąc...

Ty przeciez tez tak masz. Niewiesz, nierozumiesz, wątpisz, niechcesz.

I chcialabys sie poddac biegowi zdarzen i oddac swoj los komus by sie nim opiekowal.
Ja tez.
A gdyby byla taka mozliwość... ja chyba bym nie oddal.
Czasem mi brak nadzieji, tak jak Tobie, ale tak jak Ty nie poddaje się BO NIECHCĘ.

Tak cięzko i tak truno.

 

Wiem, niepoukładane to i rozkopane, z 7 róznych worków towar na ten kawałek tekstu.
Ale niepotrafie poukladać.
Za duzo pytań, brak odpowiedzi. Co poczac w takim układzie.

 

Pokażmy że się niezgubilismy
Że coraz mocniej trzymasz mnie za reke
Że tego chcesz, że tego chcę.

Bo mamy siłe i wiare, tak wiele wiele wiele
Choć ciągle za mało gdy zacznyna jej brakować


Bo wtedy najbardziej boimy sie zacząc myśleć tak jak oni

Że niedotrwamy jutra, że to ostatni dzien na tej drodze

Że jutro to juz nie my, że to tylko ja i tylko Ty, gdzieś oddalona
Że ja obojetny niewalczący bo to wymaga wysiłku, poświęcenia
Ty z żalem patrząca na to co było,  wiedząca ze żal minie i bedzie...
Bedzie łatwiej bo nie trzeba bedzie się starać i martwić o to,
Co daje tyle radości i cierpienia w jednym...

Mówia że to niema sznas...
Mówią że to ostatni dzień...

Mówią że sie nieopłaca.
Pokażemy im.

 

A ja wezme kartke, długopis i ładnie to napisze... kiedys uporządkuje mysli.