w zyciu nie było mi tak mokro...
no może tylko wtedy...kiedy naprawde...wchodze do wody i chce sie zmoczyć..i jest to największa ulga w upalny dzien...jest mi mokro..i to cholernie..
ale dzisiaj...wcale nie musiałam wskakiwać do lodowatego basenu..zeby móc wykręcic z wody całe swoje ubranie...i wywalić do kosza przemoczone buty...jakbym zanurzyła sie cała w głębokiej lodowatej wodzie...
w dodatku wiało ze włosy stały mi dęba!!..i było zimno..naprawde..zimno...
co za deszcz...co on se robi?:P chyba jakies jaja....
ale z Żulem...zawsze fajnie..nawet gdy mokniemy pod ścianą deszczu..nawet jak nam sie nudzi...i nawet jak mamy tylko złotówke..i nic więcej...to i tak jest ciekawie!!;D
jutro przyjezdza Gluu..:D
a w poniedziałek..mam nadzieje..do Ryana...:P biedak złamał noge...
wszystko sie poplątało...
widocznie tak miało byc...