Milczenie zabija bardziej niż słowa.
Czekanie w moim przypadku wydaje mi się irracjonale. Bez sensu i jakichkolwiek argumentów. Nie wiem na o czekam, nie wiem dlaczego czekam. Po prostu tępo wpatruje się w zieoną kropkę obok jego imienia i czekam. Zrobiłam sobie dzisiaj dużo mocniejszy makijaż niż zwykle, głupia nadzieja - już lecą łzy. Trzęsącymi dłońmi piszę tą notkę by zabić czas. Zabić czas który powoduje ten pulsujący ból. Dokładnie czuje każde uderzenie swojego serca, ono bije za mocno i za szybko. Zdecydowanie za szybko. W głowie czuje ucisk. A odruchy wymiotne nie pozwalają dostarczyć organizmowi kolejnej dawki wody z magnezem i lodem. W tle wciaż The Perfect Circle. Tak bardzo pamiętna piosenka . Jest mi słabo. Chcę by to się już skończyło.
"Przez niego więc siebie zabiła - ta co z miłości tańczyła (...)
A On był dla niej więcej niż Bóg, żeby on jeszcze kochać mógł..."
Posprzątałam całe mieszkanie, doprowadziłam się do stanu idealnego, a teraz ze szklanką mrożonej kawy, siedze na łóżku czekając, aż się odezwie. Będę tu siedzieć i czekać. Mimo wszystko. Czuje się zagubiona, ale tak na prawdę jest mi wszystko jedno. Doskonale wszystko jedno...