photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 KWIETNIA 2014

#04 Brutalna prawda

Zdezorientowana, próbowałam odnaleźć się w tej ciemności. Przypadkiem nadepnęłam na Berta i natychmiast go przeprosiłam. Pies polizał mnie na pocieszenie, gdyż czułam jego jęzor na policzku. Wstałam i powoli machając rękami przed siebie, chciałam ( a przynajmniej próbowałam) poszukać latarki. Powinna być w szafce nad zlewem. Nagle poczułam, że się uderzyłam w czoło. To była szafka! Jest postęp, bo niedawnym nadepnięciu na psa. Otwarłam powoli i zaczęłam delikatnie szukać na omacko jedynego źródła światła, które było dostępne w tym domu. Tak! Znalazłam latarkę, lecz nie było pewności, że ona działa. Z zapartym tchem kliknęłam przycisk. Działa.... Światło było dość mocne, także miałam duży zasięg widzenia. Dobrze, że dziś sobota, bo nie wyglądałabym ciekawie. Chciałam rozwiązać problem i dowiedzieć się czemu zgasło światło. Powolnym ruchem, powędrowałam pod skrzynkę z prądem. Wywaliło korki. Na szczęście potrafiłam na ten problem zaradzić. Wkręciłam korek i znów nastała światłość. Bert przybiegł z widocznym rozpromienieniem mordki. Pogłaskałam go i wróciłam do kuchni. Jutro jest niedziela i rocznica śmierci taty: 2 marca. Kiedyś to był mój ulubiony dzień w roku, a teraz stał się kłębkiem złych, ale również wspaniałych wspomnień o moim tacie. Czasami zastanawiam się, czy matka w ogóle pamięta o nim... Czy choć próbuje uronić łzę nad jego losem. Ciotka na pewno o tym zapomniała, więc na jakąkolwiek modlitwę i znicz można wymagać tylko ode mnie. Po krótkim rozmyślaniu o jutrzejszym dniu w końcu postanowiłam napisać tą listę. Jutro poczta będzie zamknięta, więc muszę liczyć na moje oszczędności, bo od ciotki nie mogłabym wziąć. Nawet by nie zauważyła, lecz później byłaby awantura z obrazą na tydzień, która skończyłaby się w momencie zachcianki królowej. Wolę więc dmuchać na zimne. Później pieniądze z poczty włożę z powrotem i wyjdzie tak samo. Miałam około 121 funtów i kilka pensów. Na pewno starczy na zapewnienie mi i mojej lokatorki pożywienia i rzeczy potrzebnych do przeżycia. Podniosłam kartkę i długopis i usiadłam wygodnie przy stole. Zaczęłam pisać pierwsze produkty, których na oko brakowało. Tj. chleb, jajka, ser, szynka, masło, makaron , mleko , cukier , jakieś świeże mięso od pana Parkera, olej, ziemniaki, sałata itd. Było tego tak dużo, że zajęłam większość kartki mimo mojego malutkiego pisma. Lecz to nie był koniec. Zapisałam jeszcze najpotrzebniejsze leki bez recepty i 3 znicze z bukietem sztucznych kwiatków. Drapiąc się po głowie stwierdziłam, że trochę tego jest dużo i nie wyobrażałam sobie jak z tym wszystkim się zabiorę. Postanowiłam więc, że w pierwszej kolejności pójdę do apteki i po znicze. Odwiedzę cmentarz i dopiero wtedy udam się do sklepu. Całkiem dobrze mi idzie planowanie dnia. To będzie chyba jedyne urozmaicenie od niedawna. Przejrzałam koniecznie akcesoria Berta. Zaczyna kończyć się mu karma. Lecz jej trochę zostało, to dopiero odwiedzę panią weterynarz w poniedziałek po szkole. I może kupię jakieś zakichane mrożonki, ale uznajmy, że zapomnę. Na to wyszło,że skończyłam i odłożyłam kartkę na lodówkę a długopis zostawiłam na stole. Przejrzałam wszystkie zakamarki kuchni, żeby nie chodzić milion razy do sklepu. Była już 20. W telewizji nie było nic ciekawego, prócz filmu dokumentalnego na BBC One. Postanowiłam, iż się umyję i w ciepłym łóżku z kubkiem gorącej herbaty doczytam rozdział lektury. Lisbeth jest tak podobna do mnie, tylko ja nie mam kolczyków i motocyklu. Poszłam pod prysznic i postawiłam czajnik na gaz. Czekając na zagotowanie się wody, patrzyłam na dość czyste niebo z kilkoma gwiazdami, składającymi się na mały wóz.Na szybie były widoczne krople jesiennego deszczu. Usłyszałam w oddali gwizd. Weszłam do kuchni i zalałam herbatę owocową wodą, i poszłam z nią do mojego pokoju. Jak już sobie obiecałam, weszłam pod koc i chwyciłam książkę. Czytałam z zapartym tchem literkę po literce. Naprawdę fabuła tej książki jest przedziwna co sprawia, że i ciekawa. Dochodziła 21.30 a ciotki nadal nie ma. Moje oczy odmawiają posłuszeństwa, więc postanowiłam coś wysłuchać. Grzebałam 5 minut w szafce z różnorodnymi płytami i znalazłam ciekawą okładkę, na której było dwoje mężczyzn ubranych na czarno biało, widocznych na czarnym tle. Zespół nazywał się Hurts. Nigdy nie zauważyłam w domu tej płyty i byłam lekko zdziwiona. Z zaciekawieniem włożyłam ją do disc'mena i rozpoczęłam wsłuchiwanie się w słowa piosenek. Były bardzo wzruszające jak i prawdziwe, opisujące sytuacje życiowe, które dzięki muzyce i ciekawym męskim głosie sprawiają, że moje ciało i umysł są w niebie. Usnęłam na 5 piosence: Only You. Przepiękna. Lecz moje ukojenie niezbyt długo trwało,gdyż ze snu wybudził mnie trzask drzwiami. Oczywiście to była ciotka ledwo trzymająca się na nogach. I cały relaks i uspokojenie pękło, jak bańka mydlana w moim umyśle...

-WRÓCIŁAAAAM!!! - krzyknęła ochrypłym głosem.

Nie trudno zauważyć"... - pomyślałam. 

 

 

 

P.S. Jak obiecałam kolejna część. Zmieniłam trochę wygląd bloga. Mam nadzieję, że się spodoba. Kometujcie co do wygładu bloga jak i treści opowiadania.

Miłej niedzieli 

Komentarze

idziemynacalosc2000 Najpiękniejsza !!! Zapraszam do mnie ♥
02/05/2014 11:59:44
cytatiopis4you zapraszam serdecznie na nowy wpis. ;) mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie. ;) ;*
01/05/2014 20:17:34
sorcire Czekam na dalsze! <3
27/04/2014 22:26:19
owieczk Fajne, tylko troche za mało się dzieje, tak mi się wydaję. Czekam na next :)
27/04/2014 17:51:56
differentlifes Spokojnie, dopiero się rozkręca ;)
27/04/2014 18:15:44
mystoryforyoou Eh, a już przygotowałam się z tym światłem na jakąś hardcorową akcje. hahaha. xd
jest dobrze i czekam na więcej. <3
27/04/2014 15:41:09
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika differentlifes.