Kocham samoróbki, ale przecież to już wiecie. I tak wszystko wiecie lepeiej ode mnie.
Rozglądam się dookoła i widzę wiele rzeczy, zjawisk, sytuacji... Z reguły jedne mnie śmieszyły, inne smuciły, jeszcze inne bolały a jeszcze inne były dla mnie całkowicie obojętne. Tak było do niedawna. Albo dotychczas... nie wiem. W każdym bądź razie niektóre rzeczy jak mnie śmieszyły tak dalej śmieszą. Te które pozostały mi obojętne dalej nimi są. Zjawiska i sytaucje które do tej pory mnie bardzo bolały, uderzały gdzieś w sam środek mnie nagle zaczęły mnie śmieszyć. Śmieszy mnie wszystko a najbardziej moja głupota, uczuciowość i wrażliwość. Śmieszy mnie również często słyszana opinia na mój temat: "Magda, ty to jesteś twarda. Opinie ludzi są ci obojętnie. Ciebie nie da się skrzywdzić psychicznie". Stek bzdur wymyślony przez zakompleksionych ludzi. Nie ma czegoś tak banalnego jak twarda psychika. Psychika każdego człowieka jest taka sama tylko inaczej reaguje. Tutaj bardziej chodzi o panowanie nad sobą i kontrolowanie emocji. Jedni potrafią perfekcyjnie maskować uczucia, inni mniej. Zawsze należałam do pierwszej grupy, jednakże z czasem moje umiejętności aktorskie zostały wystawione na ogromną próbę. Przejście przez ścieżkę męk i tortur. Przeszłam ją. Tak, przeszłam. Nie perfekcyjnie bo zdażały mi się bolesne upadki ale zawsze był ktoś na kogo mogłam liczyć. Wstawałam, szłam, upadałam, wstawałam i szłam... Szłam, szłam, szłam i zauważyłam, że nie spotykają mnie już żadne cierpienia i przecwiności. Czyżbym przeszła linię mety i jej nie zauważyła? Nie. Meta miejmy nadzieję, jest daleko, daleko przede mną. Po prostu, dalej należałam do pierwszej grupy perfekcyjnie panującej nad emocjami tyle, że uodporniłam się na zmiany w życiu. Do wszystkiego człowiek się przyzwyczaja. I monotoniczność sytuacji doprowadziła mnie do śmiechu. Do śmiechu doprowadziło mnie życie. Za co jestem mu bardzo wdzięczna. :)
Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza - uśmiech.
Jan Twardowski