photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 MARCA 2013

just love, część 185.

just love, część 185.

Rozchylam powieki czując wielką słabość. Rozglądam się po otoczeniu, które jest mi nieznane. Po chwili przypominam sobie całe zdarzenie. Próbuję się ruszyć, ale tkwię przywiązana do krzesła. Nadal przed oczami mam niewielką mgłę. Widzę, że do pokoju wchodzi Pierwotna.

-Czego znowu chcesz? Chcesz mnie zabić? Śmiało, nie przedłużaj. - syczę.

-Jeżeli Cię zabiję, to mój brat mnie znienawidzi, a tego bym nie chciała. - nachyla się nade mną. -Dlatego pozbawię Cię całej krwi. Padniesz nieżywa, a Niklaus będzie dalej mógł tworzyć hybrydy. - uśmiecha się. -Nie zauważyłaś? - wskazuje palcem na rurki, przez które moje krew przepływa do woreczków.

-Dlaczego mnie tak nienawidzisz? - pytam.

-Zabiłaś mi brata do cholery. To chyba wystarczający powód. - łapie mnie za szyję.

Ledwo łapię powietrze. Kiedy w końcu mnie puszcza, krztuszę się.

-Przyniosłam Ci towarzystwo. - otwiera drzwi od pokoju obok, gdzie widzę przywiązaną, również do krzesła, Caroline.

-Wypuść ją. Po co Ci Caroline? - pytam.

-Żeby nie kusiła Cię ucieczka. Tylko spróbujesz uciec, a wyrwę jej serce na Twoich oczach. - szepcze mi do ucha.

-Ale jak już umrę... wypuścisz ją? - upewniam się.

-Niech Ci będzie. Pozwolę jej żyć z bólem. - i znów widzę ten sarkastyczny uśmieszek, który po chwili znika za drzwiami.

Zerkam na przyjaciółkę, która jest równie przerażona, jak ja.

-Caroline, przepraszam. - szepczę.

-To nie Twoja wina... - mówi na ostatnich siłach. Dopiero teraz zauważam, że ma przywiązane ręce sznurami, które najprawdopodobniej są zamoczone w werbenie.

-Wydostaniemy się stąd. - ściszam głos.

 

Wydaje mi się, że jesteśmy już tutaj od co najmniej pięciu godzin. Myślę o Damonie... Mieliśmy jechać do Seattle. Zapewne okropnie się martwi. Wątpię, że nas znajdzie... Nawet ja nie wiem, co to za miejsce. Z każdą kroplą krwi tracę siły. Nawet powieki same mi się zamykają. Jednak ja próbuję nie zasnąć. Tracę nadzieję.

-Aż by się wypiło. - z rozmyśleń wyrywa mnie głos Pierwotnej, która wymienia torebki na krew. -Przykro mi, że zepsułam Ci wyjazd. - mówi z sarkazmem.

-Odpuść. Nie chcę, żebyś była moim ostatnim widokiem przed śmiercią. - mówię ze złością.

-Dam Ci zdechnąć w spokoju. - i znów wychodzi.

-Jak się czujesz, Caroline? - zwracam się do przyjaciółki.

-Elena, to nie ważne. Ty jesteś człowiekiem. Co jeśli... naprawdę umrzesz? - zasmuca się.

-Już dawno powinnam, Car. Jeżeli ja umrę, a Ty się wydostaniesz... Przekaż proszę Damonowi, że go kocham. - uśmiecham się.

-Elena...

-W porządku, Caroline. Tyle razy miałam umrzeć. Nawet raz umarłam.

Zamykam powieki. Czuję, że zbliża się koniec. Nie mogę ruszyć nogami, ani rękami. Moje ciało staje się bezwładne...

-Elena! - ostatnie, co słyszę, to ten krzyk.

Komentarze

Junior kali308 super rozdział :)
13/03/2013 20:31:01
~agatka98 Wow.. boski rozdział ;)
13/03/2013 14:47:37
neymaromania i przyszedł Damon! :D
Boże powiedz, że on serio przyszedł...
wykończe się przez te nagłe zwroty akcji :PP
12/03/2013 19:17:22

Informacje o delenaforever


Inni zdjęcia: P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa