photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 CZERWCA 2011

A teraz idziemy na... 4?

Cześć wszystkim.

 

Tak, tak, wiem, nie napisałem wczoraj. Jednak zaraz sie wytłumaczę. Zdjęcie jakieś stare, bo nowych nadal nie mam...

 

Wczorajszy dzień przebiegł znośnie. Rano odebrałem od Pauli rower, więc niezbyt się wyspałem, ale zawsze coś. Później poszedłem do babci, po zakupy, etc... W domu byłem koło 17:00, a godzinę później zasuwałem do Bartasa. Obejrzeliśmy dwa odcinki "Sons" i pojechaliśmy na koncert Sojki w eSTeDe. Spotkaliśmy tam Wiki, Ankę, Dominikę i Julę. Niestety, Sojce nie odpowiadała pogoda i zamiast na scenie na powietrzu, przeniósł występ do sali widowiskowej, w której było mniej miejsc, niż ludzi. Jak to pewien koleś rozmawiający przez telefon ujął: "Eeee... No słuchaj, nie ma szans... Przed wejściem jest około 3 tysięcy ludzi...". Padłem na twarz. Kiedy zrozumieliśmy, że mamy do wyboru wycofać się, albo zginąć w tłumie, wybraliśmy to pierwsze i powędrowaliśmy do Mc'a. Tam zastaliśmy kilkunastu żołnierzy, którzy zrobili sobie przerwę w drodze na przekąskę. Dziewczyny napalały się na nich, a ja byłem bardziej zainteresowany karabinami. Mieli M4 z celownikami laserowymi. Cudo. Do teraz jednak nie mogę rozpracować z jakiej oni jednostki byli, bo mieli jakieś dziwne emblematy. Kupiliśmy prowiancik i zaczęliśmy kierować się w stronę rynku, przechodząc obok SP nr 6, żeby zgarnąć Furmiego. Niby mieliśmy dojść na rynek, ale poszliśmy "seminaryjną" i wyszliśmy na Tumskiej, gdzie dziewczyny zadzwoniły po taksówkę i wybrały się na noc do Dośki. Z Bartasem odstawiliśmy Furmiego na przystanek, ale bus mu uciekł, wiec czekał na mamę. Następnie wróciłem do domu, przywitałem się z braciszkiem i udało mi się namówić rodziców, żebym pjechał do Bartasa na noc, bo akurat miał wolną chatę. Łukasz pojechał ze mną i siedzieliśmy praktycznie całą noc. Wpadliśmy też do dziewczyn, za przyzwoleniem, na ich "pidżama party" około 1:00, ale Dominika nas potem wygoniła, bo nie wiedziała kiedy rodzice wrócą.

 

Do domciu wróciłem jakoś koło 9:00, więc jak widzicie macie świeżutkie informacje. Niezbyt się wyspałem, więc jutro pewnie w szkole mnie nie zobaczycie na pierwszych dwóch godzinach...

 

Ta mała imprezka jest ledwie przedsmakiem tego, co nastąpi w ciągu całego przyszłego tygodnia. Nie mogę się doczekać. Będzie jazda.

 

Wybaczcie, że każdy zwykły dzień opisuję jak jakąś epicką wyprawę, ale jakoś tak, inaczej nie umiem. Takie moje "zboczenie". Cieszcie się, że nie mam jakichś bardziej dotkliwych :)

 

Trzymajcie sie ludzie.

 

PS. Muzyczka. Wkręciły mi się soundtracki z CoD MW 2 (napierniczałem w to u Bartasa). Posłuchajcie też innych, jak to Wam się spodoba:

 

http://www.youtube.com/watch?v=mtAUp_imq58&feature=related