Nie, nie wątpię. Już nie.

"Bijcie brawo, przyjaciele, komedia skończona!" Ludvig van Beethoven

Ajmen. Komedia skończona, obyło się bez rzucania talerzami/spinaczami biurowymi/butami (a w tym Dag jest mostrzynią)/kulami ognia. Obyło się bez przykrych słów na temat mojej osoby, nie obyło się bez wściełkych impulsów myślowych.

Ale miałam rację. I to w dużej mierze. Jednak czas i psychologiczne oko robią swoje.

Nie chcę się nad tym zbytnie rozczulać, bo to publiczne miescje. Ale grunt, że jest lepiej. Mi jest lepiej. Ale faktem jest to, że nie rozmawialiśmy od przedwczoraj (jakby nie patrzeć mamy poniedziałek). Czyli będzie jak wcześniej - będziemy sobie tak żyć, zamieniając od czasu do czasu kilka zdań. To już jest bardzo stare małżeństwo. Albo i przedmałżeński kryzys. Kura.

Dobraliśmy się: związkofob i miłośnik wolności, kura. Jacy mężczyźni są dziwni.

 No, niektórzy są normalni. I właśnie tu wypada nawiązać do zdjęcia. Mnie na nim nie ma. Za to jest kilka osób, ktróe lubię.Niektórych nawet bardzo. Od lewicy: Niedźwiedź, Karolek, Winiar, Radzio, Mareczek. Nieogarnięci, niewyspani, dropowi. Bo zdjęcie z DiP-u. Kamil narzekał, że mu nikt nie wysłał. Więc ja będę wrzucać, a Ty kopiuj, uhaha!^^

"Za mundurem panny sznurem", iha!

A ogólnie to się koniec roku zbliża. Właśnie sończyłam wypracowanie dla Marka, Karol ma mi jutro jakieś podrzucić. Może i od Michała coś wyżebrzę. Bo nie wiem czemu, ale gdy z nimi rozmawiam, albo coś dla nich robię to jakoś łatwiej mi się żyje. A przy okazji i oni mają pożytek, bo dostają niezłe oceny. Och, ach, ech (,Winiar).

Zresztą, dziś uświadomiłam się w tym, że właśnie dla nich warto wierzyć w przyjaźń. Bo i Karol się dopytuje i Michał wykonał szybki odezw. Co prawda już wtedy, gdy mi się polepszyło, ale jednak. Jednak, jednak. Jak ja się cieszę, że przybłąkał się wtedy z Cmielkiem do mnie.

Rozmawiałam dziś z Pauliną. Ostatnio jakoś tak wyszło, że na gadu-gadu nie było nikogo z przyjaciół (wyłączając kochanego Mateuszka, z któym prowadziłam bardzo pouczającą rozmowę). Ale dziś dyskutowałyśmy. Chociaż ona, po przeczytaniu dylematowego wpisu, dała odpowiedź niemalże od razu. I wszystko wskazuje na to, że już w przyszłym roku będę mieszkać z Żoną moją. I być może kimś jeszcze, coby na czynsz wybobić. I może będzie trochę prościej. Bo najlepiej razem, prawda?

Ha! I będziemy się bawić z Kilerem <3 Uhaha, już kocham tego psiaka.

Wiecie, co robi SSG, bł. Dagenmar od Glaana, kiedy nie może znaleźć odpowiednich spodni? Kupuje SUKIENKĘ. I to ładną sukienkę, muszę stwierdzić. Świat stanął na głowie.

Po dziwnych, rozżalonych, wpisach wróciłą era długich, niekoniecznie zrozumiałych. Przykro mi.

Dochodzi pierwsza. W sumie to powinnam odespać wczorajszą noc, bo padnę w szkole. O ile pójdę. A przy okazji czas wreszcie wrócić do Dżulji. Bo aż mi głupio, że zionie ode mnie pustką. Zwłaszcza teraz gdy tyle się dzieje.

Rok wytrzymam. A później: "będzie pan zadowolooony" <3

Znów zachciało mi się jechać na obóz. Może nie dojdzie do rękoczynów. No, a jeśli On nie pojedzie, to nie dojdzie na sto procent.

Bo w sumie to teraz nic nie wiadomo. Majową porą zawsze się coś pieprzy.

Po czym poznać, że Dagmara ma sercowe rozterki? Ogląda "Dziennik Bridget Jones" we wszystkich językach jakie są dostępne na płycie. Jea.

Betewu: Ostatnio szybko mi bije serce. Normalnie jakby ciągła adrenalina, tylko bez znikomego poczucia strachu, jea. Muszę zapytać kolegi-przyszłego kardiologa, cóż to może być za dżuma. Uż.

"Bo widzisz, prawdziwa przyjaźń nie kończy się nigdy. Nic nie jest w stanie jej zachwiać - żadne kłótnie, wątpliwości czy inne problemy. Nawet odległość nie może być przyczyną do jej zerwania. Kilometry nie są dobrą wymówką do zakończenia znajomości. Bo gdy zależy ci na kimś, starasz się, niezależnie od tego, co was dzieli. Najważniejsze jest to, co was łączy..." Autor nieznany

Jakież te cytaty krzepiące. Zobaczymy. Dajmy czasowi czas.