"Ja składam się z części niespójnych, przeczących sobie nawzajem.
Jedna mówi chce stąd wyjść, druga mówi "ja zostaję".
Wiem, że to jest męczące nie tylko dla mnie, lecz dla tych, którzy ze mną przebywają.
Mówią: "nie mogę znieść tych twoich humorów i zmian" - pewnie racje mają.
Bo we mnie jest orkiestra, która grać razem nie daje rady.
Jedna część, zadowolona, przyjmuje z pokorą wszystkie zmiany.
Druga na to: pieprzę. Ja nie nadążam. Wysiadam. (...)''
Tak więc (co z tego, że niegrzecznie zaczynam?) Dagamra poszła na koncert. Bo i tak miał się zacząć o dziesiątej, a rzecz jasna nie obyło się bez opóźnienia. Taki już jest pub Meridian. Ostatnio zaczeło się z poślizgiem czasowym z powodu meczu, dziś z powodu eurowizji. Klimatycznie, nie? Na wtsępie trzeba zaznaczyć, że Dagmara takich szopek nie lubi. Bo woli koncerty o jasno określoej tematyce, a to jest jedno wielkie pandemonium. No ale trzeba także zaznaczyć, że uczciwy Luis zaznajomił Dagmarę z reprezentantem państwa, w którym Dagmara jest zakochana, państwa pięknych fiordów, obczyzny Sysego, czyli mówiąc prościej Norwegii. Zresztą, wiecie, że jeśli Dagmara będzie zmszona mieszkać poza Polską zamieszka właśnie w Norwegii, Finlandii lub Szwecji? Chociaż, rzecz jasna, preferuje to pierwsze.
Wróćmy do tematu. Pomińmy fakt, że Luis nie zrozumiał Dagmary, gdy stwierdziła, że podoba jej się nazwisko wolalisty. Dagmara jest zadowolona wygraną Norwegii w eurowizji. A przy okazji Dagenmar zastanawia się, czy Wam też Aleksander Rybak przypomina elfa Świętego Mikołaja. No obczajcie zdjęcie. I?
Dagmara zadowolona z sukcesu elfa-rybaka wróciła w połowie koncertu do domu. Nie zamierzała znów śmierdzieć tytoniem na kilometr, ani zostać zmiażdżona poprzez dzieciarnię "tańczącą" coś na wzór pogo, więc ewakuowała się, gdy tylko pub zaczął się przemieniać w komorę gazową połączoną z wybiegiem w zoo.
Wiecie, że nawet nie wiem na czyim koncercie byłam? Wiem, że brzmieli trochę jak Apocaliptyca, wokalista miał niezłą barwę głosu, Norwegia wygrała eurowizję, a Luis znów mnie poszczypał. Jeśli dalej tak pójdzie to się w końcu wzajemnie wykończymy. Zdarza się.
Ponadto Madagara śmieje się z faktu, że w ich pokręconej grupie ona i Mateusz zgadzają się w większości odpowiedzi w gronowych ankietach. Aktualnie śmieje się z ankiety "idziesz ulicą, nagle chłopak dotyka twojego pośladka". Wyobraźcie sobie, że zdemoralizowane i pozbawione zachamowań i tematów tabu Adwenczer odpowiada "klnę ile wlezie", tylko Daga i Mateusz "odpłacają tym samym". Taaak.
Nawiązując do cytatu - sama już nie wiem, co i jak jest. Plączę się w swojej filozofii. Póki co to bardziej za Nim tęsknię niż Go kocham.
Cholera, już niedziela. A ja wciąż żyję sobotą.
EDIT:
Cholera, mamy 2009 rok. A ja żyję 2007.