No i koniec.
Teraz na minusie, dni oczywiście. Czyli to już -8. Mnie i tak tu nie ma. Zostałam tam... Tam było moje miejsce.
Za dużo mam w głowie, potrzeba oddechu, świeżego wdechu kieleckiego powietrza. To tak jakby wrócić do korzeni, do tego, co wtedy było tak proste i piękne, nie było tego shitu, który tu mam, byłam tak nieświadoma tego co się zdarzy... w zaledwie rok.
Do dziś pamiętam smak tej pierwszej lekcji palenia, trunku... Ha! To było piękne. I takie pozostało i pozostanie...
A tu wróce znowu w innej postaci, w innej szacie, będę inna, byłam inna, zmieniam się.
Każdy powinien odnaleźć takie swoje szczęście, niestety kosztem innych.
Pokłóciłam się, cóż... nie pasuje do wszystkich.
Ale i tak pajam miłością do wszystkich, mniejsza, czy większą, ale zawsze jakąś... ;*
wanna find something I've wanted all along
SOMEWHERE I BELONG.