Przepraszam. Przepraszam, że chciałam od was odejść, że myślałam że lepiej będzie jak znowu zacznę jeść, jak znowu będę miała normalne 55 kg, jak wszyscy. Że nie będę ani gruba ani chuda, jak będę po prostu jadła, słodycze, obiad w całości, a nawet z dokładką! Ziemniaki z masłem albo inaczej zwanym tłuszczykiem, ciasta, chleby, płatki, i jeszcze raz słodycze. Myślałam ze jak zdejmę czerwoną bransoletkę to będzie dobrze. Ale cały ten czas jak mnie nie było myślałam o tym co się dzieje tutaj, jak sobie radzicie, czy schudłyście, czy przesadziłyście z kaloriami, z każdym posiłkiem miałam w głowie : uważaj, kalorie, uważaj, nie przesadź, uważaj, tam w koszu nadal jest twoja czerwona nitka obwinięta x100 i pocięta. Czuje się jakbym miała ją w głowie. Jak taki mały demon który jednak o sobie przypomina, mimo że jej nie chcesz. Jakby za każdym moim '' nie chce mi się'' na wfie ona krzyczała '' kurwa, ćwicz! spalisz to śniadanie ty pieprzony grubasie''. Za każdym razem jak na wfie skakałam na skakance, czy ćwiczyłam, i miałam słuchawki w uszach leciała jedna piosenka, i nie wiem czemu się powtarzała. Jak jakieś fatum./ nie wybierałam tego. Leciała piosenka Chylińskiej - szpetot. Jak nie znacie to przeczytajcie sobie słowa, jest o byciu chudym,taka mała motywacja w muzyce. I w Sumie to się rozpisałam. ale tak dawno nie pisałam! nawet nie wiecie co się u mnie dzieje! chociaż czasami myślałam, ze jestem nie potrzebna, jestem kolejnym fotoblogiem któremu piszecie ''ładny bilans'' albo '' jutro będzie lepiej'' , takie słowa standardowe. Ale mimo 2-3 tygodni na tym fotoblogu spędzonych czuje sie tu lepiej niż w jakim kolwiek kącie w szkole. Dziękuje, i przepraszam za błędy w notce! : ) Zaczynam od jutra, z nową motywacją, czerwoną bransoletką, i bilansem nie przekraczającym 400! Si ju motylki! Chudego : *