Rozdział VII.
Po usłyszaniu informacji od jakiegoś nieznanego mężczyzny oczy Lany napełniły się łzami,odłożyła telefon komórkowy na stolik nocny obok łóżka i stała jak wryta,jednak po chwili zoriętowała się,że nie może stać tak bezczynnie i ubrała szybko buty,a w wbiegu ubrała czarny płaszcz nawet nie zapinając go.Szła bardzo szybko można nawet powiedzieć,że biegła w stronę szpitala.Kiedy już tam była zaczęła się pytać lekarzy o wypadek samochodowy z dzisiaj,kiedy powiedzieli jej wszystko udała się w na 5 piętro,a potem w stronę sali 328.Scott był już po operacji,weszła cicho do sali po czym usiadła na krześle obok i chwyciła go zaraz za rękę.Gładziła jego dłoń kciukiem płacząc cały czas,miała taką wielką nadzieję,że on w końcu się obudzi.Scott został przywieziony w na prawdę ciężkim stanie.
-Scott...skarbie proszę nie możesz mnie teraz zostawić rozumiesz mnie głupku ? masz żyć,żyć przynajmniej dla mnie rozumiesz ? -Lana otarła z policzków kolejne łzy,a mówiąc to czuła delikatnie ściśnięcia jej ręki,czyli Scott słyszał wszystko co mówiła,a tak wyrażał jej swoją miłość.
Lekarze nie mieli już na Scatta jednak Lana cały czas wierzyła,że mimo,że minął już tydzień on wróci do wszystkich.Aż ósmego dnia nieobecności Scotta Lana usłyszała ciche powiedzenie "Kochanie".Podniosła głowę ku górze i zobaczyła jak Scott na nią patrzał nie wiedziała co ma ze sobą zrobić z radości.Wstała i pobiegła po lekarza,który od razu zwołał ekipę i zrobili badania chłopakowi i uznali,że mimo dobrych wyników musi zostać jeszcze jakieś dwa dni na obserwacji tak dla pewności.Lana usiadła ponownie na krześle i mocno ścisnęła jego dłoń potem jednak musnęła delikatnie jego usta.
-Wiesz jak się martwiłam ? ! co to narobiłeś wariacie ? cały czas przy Tobie siedziałam,nie traciłam nadziei...kocham Cię no ! a teraz opowiadaj co się stało ! -Lana uśmiechnęła się do Scotta i przytuliła go mocno.
-Wiem,wiem..słyszałem wszystko co mówiłaś no i to nie moja wina ! yh..no niech Ci będzie powiem Ci...no bo jak Cię odwiozłem jechałem do domu i widziałem Nicolasa najwidoczniej szedł od Madison no i się zatrzymałem żeby go podwieźć no i jechaliśmy i w pewnym momencie zaczęliśmy się kłócić,bo nie pasowało mi to,że dotykał Ciebie jak jesteś moja no i z prędkością 190 km/h wjechaliśmy w takie drzewo na uboczu..gdyby nie jakiś człowiek to bym teraz był w trumnie..muszę go znaleźć i odwdzięczyć się..a teraz wskakuj tu już do mnie !-Scott zaśmiał się robiąc miejsce na łóżku dla Lany.
-Głupek..nie musiałeś się kłócić z nim o mnie bo ja Ciebie kocham,a nie jego chociaż..mogłeś nie robić to tak agresywnie ale dobrze,że już jest dobrze..-Lana uśmiechnęła się po czym zsunęła z nóg buty i weszła do Scotta pod kołdrę.Wtuliła się w jego ciepłe ramiona i położyła głowę na jego klatce piersiowej.
-Oj no juz nie ważne..kocham Cię wiesz już zawsze będziemy razem wiesz o tym ? bo ja wiem-Scott zaśmiał się ponownie głaszcząc Lanę po główce uśmiechając się przez cały czas.
-Wiem,że mnie kochasz i masz rację,że już zawsze będziemy razem.Ale ja się źle czuję ale cały czas jem słodycze..ale wsumie ja mam tak zawsze.-Lana zaśmiała się pod nosem łaskocąc Scotta po torsie.
-Żaaarłok !-Powiedział głośno chłopak śmiejąc się z Lany.
-Ej ! wcale,że nie ! głupek i wariat,który jest zazdrosny ha !-Oboje wybuchnęli śmiechem,jednak po 20 minutach wygłupów oboje przmknęli powieki i zasnęli wtuleni w siebie.
Cicha kroplaa...
Inni zdjęcia: Nad morzem patkigdZ Koszyczkiem patkigdTorcik patkigdnowy keris25.05.2025 evenstarLot samolotem bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24