Rozdział III.
Oczywiście Scott zadzwonił do naszej głównej bohaterki,skoro już obiecał to musiał.Lana była zdziwiona,gdyż myślała,że jednak Scott się rozmyślił,jednak bardzo się myliła co do jego osoby.Przy niej był inny w szkole wielki pan ważny,a kiedy byli we dwoje romantyczny pan wrażliwy.Dziewczyna domyślała się,że jej sympatia tylko przy niej ukazuje uczucia i swoją prawdziwą postać i tak też było.Jej przemyślenia nabrały sens.Następnego wieczoru Lana oczywiście jak to miała w zwyczaju marzyła i przemyślała ostatnie wydarzenia w jej życiu,które nabrało sens.Jej przemyślenia jednak przerwał śpiew,zdziwiło ją to ogromnie.Anielski głos dochodził zza okna,wyszła na balkon,a jej oczu ukazał się ideał,tym ideałem był Scott grający na gitarze jej ulubioną piosenkę With You.Lana zadrżała z wrażenia,oparła łokcie o barierkę i wpatrywała się w niego jak w obrazek.Kiedy Scott skończył...
-No to teraz pobawię się w filmy i zrobię tak jak w nich ! - chłopak roześmiał się po czym postawił gitarę pod drzewem i zaczął się wspinać do góry,do Lany.
-Nie wygłupiaj się ! jak spadniesz to ja odpowiedzialności nie będę brała ! -dziewczyna także się zaśmiała,a kiedy Scott był już przy samej górze pomogła mu wejść do końca.
Zakochani..nie wiadomo czy zakochani ale tak to bynajmniej wyglądało rozłożyli sobie koc na balkonie po czym rozpakowali jedzenie z koszyka,który przyniósł Scott.Położyli się na kocu,Scott obiął ją ramieniem,a ona już nic do szczęścia nie potrzebowała.Albo może i potrzebowała ? jednego..jednego tak bardzo soczystego buziaka..ale nie w policzek jak ostatnio tylko w usta..tak tego właśnie chciała od Scotta jednak nie mówiła nic uznała,że przyjdzie to we właściwym momencie.Patrzeli w gwiazdy szukając gwiazdy polarnej,to małego wozu,to dużego wozu.Czasem podjadali sobie smakołyki co przyniósł Scott,aż w końcu usiedli na kocu.Wcześniej wokoło balkonu poustawiali sobie lampiony co sprawiało,że nastrój był strasznie romantyczny.Byli bardzo blisko siebie ciałami jednak ich oczy bały się wpatrzeć w siebie,aż w końcu spojrzeli sobie w oczy,Lana nigdy nie była tak odważna jak dzisiejszego wieczoru...zawiesiła ręce na karku Scotta zaplątując sobie przy tym palce,a Scott obiął ją delikatnie w talii, ich usta zbliżały się do siebie może i wolno ale to jeszcze bardziej nadawało nastrój.Już prawie...tylko milimetry dzieliły ich od tak bardzo romantycznej chwili jednak nachalność rodziców..do pokoju wszedł John.Gołąbeczki momentalnie się od siebie odsunęły,a dziewczyna zerwała się na równe nogi.
-A tu co się dzieje ? -rozglądnął się po balkonie John,patrząc lekko oburzonym wzrokiem na Scotta.
-John...nic Scott po prostu przyszedł do mnie no..no po prostu przyszedł mam prawie 18 lat i nalegam trochę prywatności ! może byś tak zapukał ? ! -Lana jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nie zdenerwowała na rodziców.
-Nie..to ja nie powinienem bawić się w takie gierki z balkonem...mogłem pana poinformować i normalnie wejść drzwiami..bardzo przepraszam,najlepiej już pójdę..-Mimo,że Scott tak powiedział na pewno tak nie myślał i na pewno nie chciał iść od Lany,najchętniej by teraz dokończył to co zaczęli.
Johna zatkało takie podejście Scotta,gdyż dużo o nim słyszał jak i o jego ojcu więc nie przepadał za nim.Jednak po jego słowach uśmiechnęł się i machnął obojętnie ręką.
-Nie..nic mi nie przeszkadza zostań jeżeli masz ochotę,a co do Ciebie Lana...przepraszam Cię masz rację powinienem pukać..No to nic zostawiam Was. - John ponownie się uśmiechnął do młodych i wyszedł z pokoju cicho zamykając drzwi.
Scott i Lana uśmiechnęli się do siebie i weszli do środka,gdyż na zewnątrz zaczęło robić się chłodno.Usiedli oboje na łóżku jednak tym razem dziewczyna usiadła mu na kolanach jednak znowu zawiesiła ręce na jego szyi,a on obiął ją delikatnie w talii i znowu się zaczęło..to zniecierpliwienie Lany,aby dotknąć jego ust,żeby poczuć ich smak.Położyła jedną dłoń na jego policzku,aż w końcu stało się..ich wargi zetknęły się,z delikatnego cmoka pocałunek przeobrażał się w coraz czulszy,bardziej emocjonalny pocałunek z czasem nawet namiętny pocałunek.Trwało to długo i tylko oni będą pamiętać tą chwile z takimi szczegółami,już nikt im nie przeszkadzał ani John..ani Kely..ani żadne głupie komórki,ta chwile była ich,tylko i wyłącznie ich.
Jak można było się domyśleć kiedy zakończyli tą romantyczną chwilę obydwoje wpakowali się pod kołdrę w łóżku Lany i wtuleni w siebie zasnęli podnieceni takim romantycznym zdarzeniem jakim nie przeżył ani jeden z nich ani Lana,bo nie miała nigdy prawdziwego chłopaka,ani Scott,który zawsze trafiał na puste dziewczyny,tak więc zapamiętają ten wieczór na zawsze.
Cicha kropla...