Nawet nie wiem jakie przeslanie ma miec dzisiejsza nota, wczorajszy dzien byl dziwny, tzn, stracony byl. Obudzilam sie wypoczeta, spalilam swoje dobre checi i po kilku godzinach znow poszlam spac. Pobudka na obiad, i znowu.
Ale inne niz dotad bylo to, ze tym razem bylam sama. Chodzac po domu z zamknietymi oczami tak szybko kojarzylam dotykane rzeczy z czyms, czym w zadnym wypadku nie byly. Fajnie sie chodzi po moscie, choc w rzeczywistosci pewnie w okolicznosciach w jakich to sie dzialo balabym sie. Ale tam strachu nie bylo, tylko dżungla ;] nieco zmeczona 'walnelam sie' na lozko, i zaczela sie projekcja, choc ciezko mi bylo ja zlapac. Ale byla chwila i juuuuuuuz, czujesz tylko ekran.
Wczorajszy dzien byl stracony. Nie zrobilam zupelnie nic, co moznaby uznac za pozyteczne, i przespalam jego dobre 3/4.
Ale projekcja byla dosc ciekawa.