"Człowiek pije,
żeby utopić jakąś myśl,
a ta przeradza się w obsesję.
Podejrzenie,
które chciało się odsunąć,
pod wpływem alkoholu staje się żywsze,
silniejsze, zajmuje coraz więcej miejsca."
Okej, a teraz powiedzcie mi jak to jest.
"Nie chcę pić. Chcę
Chcę. Nie chcę.
Nie chcę.
Tak jakoś wyszło".
No wydaje mi się, że albo się CHCE pić, albo się NIE CHCE. Nie ma, znaczy nie powinno być tak, że "jakoś tak wyszło". No kurde, ludzie ogarnijcie się trochę.
Tak jest ze wszystkim. Z seksem też, ale to temat rzeka. Na inną okazję ; )
No ale dobra. Już ktoś wypił. Wkręca sobie bombe, jakieś myszki Miki i te de i te pe. Po co udawać?
Satysfakcje mają inne osoby. Ty sam nie. Coś jak udawany orgazm.
Partner ma radoche, my niekoniecznie.
Inni prawdziwe fazy, bo % zrobiły swoje, nas nie rusza.
Może odpuścić sobie to wszystko?
Zagłębić się choć na chwilę w świat "genetycznej niepewności"?
Byłoby fajnie.
Ludzie powoli tracą zdolnosć do marzeń. Jeżeli już mają, to wygórowane niezmiernie. Nie dziwo, że nikt nie robi nic w kierunku ich spełnienia bo sie po prostu nie da.
Nauczmy się marzyć o małych rzeczach.
Dążmy do ich spełnienia.
Będzie radość z powodu spełnionego marzenia i satysfakcja, że nam się udało.
Jeju. Mam cudowny talent odbiegania od tematu.
Ale lubie to ;d