wczoraj świetnie, na długiej przerwie wyszłam do apteki po sudafed. tylko w domu jak uczyłam się matmy mama mi wcisnęła 6 lila starsów, ale to nic.
jestem wykończona na 150%.
codziennie w szkole do 15.10 i później.
jutro na 7.10.
a dziś z jedzeniem gorzej, zapomniałam sudafedu do szkoły i zjadłam 2 kawałki pizzy w porze obiadu. ale ogólnie ok.
na śniadanie jem codziennie 2 jajka (białko, ze względu na nie jedzenie mięsa) potem moja herbatka.
obiad w domu, jakieś jabłko potem i herbatka na kolację + pół kromki chleba.
nie jestem w ogóle głodna, nie ciągnie mnie do słodyczy.
jestem wykończona na 200%.
zawaliłam dziś matme, wczoraj uczyłam się do 12, a i tak dała zadania z dupy, jakich nie omawialiśmy.
jutro mam sprawdzian z gejografi z ponad 100 pojęć (nie wiadomo jakich) weźmie se 5 a oprócz tego jeszcze cały dział: hydrosfera.
właśnie tworze ściągę. a o 7.10 pisze chemie, kur.wa jakieś utlenianie, ale zdaje z chemii, w przeciwieństwie do matmy po dzisiejszym sprawdzianie.
jeszcze te próby codziennie o 20. wczoraj skończyło się o 22.30. super ;/ dziś na szczęście nie ma.
jutro uczę się historii i coś zaległego z geo napisze, bo mam ściągaweczkę <3
a na piątek projekt z francuskiego, cały po francusku o regionie francji. super, nie wiem jak to napisze.
nie mam czasu na ćwiczenia, w domu jestem codziennie około 17, wykończę się, jeszcze przez najbliższe 30 dni.
co u WAS? ;*****
zna któraś z was francuski, ale tak bardziej ?