Zdałam sobie dziś sprawę z tego, że całe moje życie składało i składa się na walkę o rzeczy, których nigdy nie będzie mi dane posiadać, lub o takie, których nie będę w stanie utrzymać w swoich rękach. Nic nie wydaje się być odpowiednim rozwiązaniem, wszystkie opcje w jakimś aspekcie są cholernie złe. Już nie wiem co wybrać, balansuję między przysłowiowym złem, a dobrem, choć tu nic nie wydaje się być do końca dobre. Zdałam sobie sprawę, że nie mam prawa być kiedykolwiek szczęśliwa. Co gorsze, prócz chwilowego przygnębienia wcale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Tak jakbym zdała sobie sprawę z czegoś kompletnie oczywistego. I go back to black.