Pierwszy dzień diety... A więc tak, jestem załamana. Dwa dni detoksu sie udały tak jak planowałam i dzisiaj idę z samego rana przed śniadaniem się zważyć do przychodni, ściągam kurtkę, buciki, wchodzę na wagę a tu równe 67.1 kg!!! Masakra ;< Ale to mnie chyba jeszcze bardziej motywuje, żebym wzięła się w garść, więc biorę się za siebie i nie ma zmiłuj!
Cały dzień coś załatwiałam, także nie miałam czasu na pokusy, ani jakieś zawalenie :) No może oprócz tego, że nie ćwiczyłam, ale zamiast jechać z jednego końca miasta na drugie, szłam pieszo w ramach treningu i to nie był spacerek, ale szybki marsz :)
A jak tam u was kochane?
BILANS:
*9.00- trochę sałatki warzywnej z kurczakiem, bułka sojowa z almette.
*13.15- kasza jęczmienna z klopsikami mielonymi (3 szt.) i sosem.
*16.00- batonik musli.
*18.30- 1 parówka+ketchup, bułka sojowa z almette.
Chudego ;*