Tak jak powiedziałam wczoraj Loczkowi: NIE WIEM KIM JESTEM -,-
Jak po patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, to zaczynam plątać się w zeznaniach i w zasadzie nie wiem czego chcę.
Wisz, że istnieje tylko świat zmysłowy, a to co wydaje się nam, że istnieje tak naprawdę jest iluzją? Wg. mnie to wiele tłumaczy i daje nadzieje na to, że jednak nie jestem świrem. Poza zmysłowe postrzeganie, zależy od bodźców, które są przyjmowane przez receptory w naszym mózgu.
I czyż życie od razu nie wydaje się prostsze? ^^
To nasuwa mi pomysł na pracę z filozofii, ale z drugiej strony miałam plan by napisać coś w rodzaju " Filozoficznej Rozprawy o Cierpieniu"... hahaha. Ale cóż ja wiem o cierpieniu?! Pewnie czytasz to i myślisz sobie: 'Wariatka.'
Ale cóż tak na prawdę oznacza cierpienie?
Są ludzie, którzy są doświadczeni przez los bardziej - inni mniej, ale tak naprawdę nie znam osoby, która z ręką na sercu mogłaby powiedzieć, że nie dostała w dupsko od życia. A jeżeli takowa istnieje, niech przygotuje się na to, że i tak prędzej czy później dostanie kutasem w twarz.
Nie będę mówiła o sobie, bo jestem przypadkiem beznadziejnym, ale wiesz co? W skrytości ducha podziwiam tych, którzy po największej porażce (życiowej/miłosnej/itp) potrafią podnieść się i iść dalej, z podniesionym czołem. Tych, którzy nie oglądają się w przeszłość. To naprawdę wartościowi ludzie i na swojej drodze chciałabym ich spotkać jak najwięcej.
W głośniku:
Yann Tiersen - Le Moulin