Hawajski wieczór z Edem - minuty przed wyjściem do Buddah.
W sumie to jakoś wolałabym żeby tego wieczoru nie było,wydaje się taki odrealniony i odległy... Nie było z nami loczka, a to kolejny minus.
Jednego się nauczyłam, a mianowicie tego, żeby nigdy więcej nie zakładać się z Edem, bo przegrałam >.>
W sumie najlepszy był powrót nocnym autobusem do mieszkania ^^ Zawsze znajdzie się taki narąbany 'ktoś', który nie da ci spokoju póki nie wysiądziesz. Mowa tu o Dominiku, który stwierdził, że w smsie do mnie podpisze się: 'Twój jedyny' Buhahahaha temu panu podziękujemy, a gratulacje należą się Edowi, ktory zmyślił mój numer i go zapamiętał. Czemu on się Ciebie kobieto nie uczepił?! XD
W głośniku:
A. Vivaldi - Cztery Pory Roku: Zima cz. I
(lub jak kto woli - cztery zmory w mroku.. x])