Konwent i Koncert...
Częstotliwość wpisywania kolejnych notatek na tym blogu drastycznie maleje, co nie znaczy, że kończę z tym (chcielibyście xP)... Dla odmiany na początek słowo do zdjęcia, otóż na specjalne życzenie Paty i Angeli, zdjęcie z serii Sexy Gothka (Wyraźcie swoje zadowolenie w komentarzach pod spodem xD)... Wspominałem już kiedyś, że cholernie jara mnie czerwień? xD
Koncert zbliża się wielkimi krokami... Praktycznie już parę dni tylko... Dla tych którzy nie wiedzą, wielką czcionką najserdeczniejsze zaproszenie na:
KONCERT
HASSELHÖFF
i
CZARNE OWCE
7 kwietnia, godz. 20:00
w klubie IMBIR
na ul. Świętego Tomasza
w Krakowie
Wjazd: 3 zł
Sam już cholernie się na niego niecierpliwię i chociaż tempo rozwoju zespołu nieco zmalało, to i tak udało nam się przygotować trochę nowego materiału na ten występ, toteż nie wykręcać się tym, że już wszystko słyszeliście i że nie ma sensu jechać... W Imbirze jest dobre piwo, klimat, miejsce do pogo i MY! Cóż więcej trzeba żeby zachęcić? xD
Jaram się także, bo właśnie się dowiedziałem, że na Magnificonie IX wystąpi ShiroRoom... Zespół, którego od dawna chciałem posłuchać na żywo, ale ostatnia okazja jaka była, została zniweczona przez katastrofę w Smoleńsku... To w sumie sprawiło, że konwent zdecydowanie do najlepszych nie należał. Mam nadzieję, że nic takiego się nie wydarzy, bo jak na razie Magni zapowiada się zajebiście. Mamy Sleepa zarezerwowanego, gra ShiroRoom, będzie 28-godzinny panel Visual Kei, może wezmę większy wzmacniacz z gitarą, będzie duuuuużo znajomych, itd.
Po za tym wczoraj była imprezka rodzinna... 89 urodziny prababci. Trochę mało jedzenia, ale po za tym to nawet przyjemnie xD Nie mam tylko pojęcia, skąd nagle tyle dzieci się u mnie w rodzinę narobiło... Może to przez to, że trochę zaniedbuję swoje relacje rodzinne, ale nagle wydawało mi się, że wszyscy zdecydowali się na dzieci... Po całej sali biegały bez smyczy ani kagańca, jak po swoim... Taaaa... Przeraża mnie to odrobinę. Pewnie przez to, że niespecjalnie przepadam za dziećmi... Tym bardziej przeraził mnie jeden z tekstów świeżo upieczonego ojca, że jeszcze parę lat temu miał podobne podejście i jakby mu ktoś powiedział, że tak teraz będzie, to by go wyśmiał... A tu zegar biologiczny tyka i po jakimś czasie nachodzi ochota zrobienie sobie młodszego pokolenia... BOŻE!!! MNIE TEŻ TO CZEKA?! JA NIE CHCEEEEEEE!!! T_____T
Tym bardziej po tym rusza mnie, że niedługo dwudziestka na karku... Cholera, starzeję się. Mam nadzieję, że aż tak wiele się przez to nie zmieni... Jest nie najgorzej tak jak jest. Oczywiście pewne rzeczy mogłyby być lepsze, ale w sumie naprawdę nie mam co narzekać, nie? Ehhh... Nie chcę spoważnieć, stetryczeć i zmądrzeć... Nie chcę przestać słuchać muzyki dla nastolatków, oglądać "chińskich bajek", opierdzielać się całymi dniami i robić głupich rzeczy pod wpływem impulsu... Chcę robić co się da, żeby wtedy, kiedy nadejdzie już ten czas, mieć co opowiadać dzieciom, wnukom, itd. O ile kiedykolwiek na dziecko się zdecyduję xD
Ok... To tyle na razie. Słowo do zdjęcia było na początku, bo nie wiem, czy osobom, do których skierowane ono było, chciałoby się czytać do końca... Jeszcze piosenka, która od tygodnia ciągnie się za mną i nie chce puścić... Coraz częściej podobają mi się spokojne piosenki... Cholera, naprawdę się starzeję :(
http://www.youtube.com/watch?v=BLmTJpnqxj4 <= Rise Against - Roadside