Tak sobię myślę, że potrzeba mi nowego wyzwania. Mimo pracy, studiów, wyzwania biegacza i swojego własnego wyzwania na całe życie czuje, że dysponuje zbyt dużą ilością czasu. Wiem, że to złudne i chwilowe. Po świętach wróci intensywność studiów i zapierdalanie. Apropo świąt to już jutro wyjeżdżamy do naszego ukochanego domu na Wojska Polskiego i nie mogę się doczekać!
Strefa mojego życia towarzyskiego jest ostatnio bardzo mocno aktywna, co dziwi, biorąc pod uwagę, że jestem skrajnym samotnikiem i domatorem. Tylko F czasu ma tak mało, że 4 sezon House of cards oglądamy już drugi tydzień. Cóż, takie życie dziewczyny artysty.
Przez to, że poznałam ostatnio dwójkę przemiłych facetów zachorowałam na kamienice. Kiedy pokazywali mi zdjęcia swojego gniazdka z wysokimi sufitami, pięknymi oknami, przedwojennymi balkonami i dwuskrzydłowymi drzwiami- przepadłam. Sama mieszkam w kamienicy, ale nie równa się ona tej z 1903r. Mogłabym już dziś wziąć kredyt na sto lat i kupić piękne mieszkanie, a potem mieć przyjemność z urządzania go, niemal chorobliwą. Problem tkwi w tym, że sama nie wiem gdzie taka nasza kamienica mialaby stać. W Poznaniu? No nie wiem. Dostrzegam naprawdę wiele plusów tego miasta, z całego serca bardzo je lubię, ale nie czuję, że to miejsce aby osiąść na stałe. Gdyby nie nasi przyjaciele już dawno by mnie tu nie było.
No ale, jak na razie dalej tu mieszkam i w kwietniu wybieram się na Spring Break. To tylko dowód na to jak pokonuje swoje słabości. Pozdro dla kumatych :D