piątek, ferii początek.
a ja siedzę w domu i zamulam dupę.
no bo co mam lepszego do roboty.
za 8 dni wyjazd.
na tydzień oderwę się od przytłaczającej mnie rzeczywistości.
tylko ja, góry, muzyka i 5 godzin terapii dziennie.
zapowiada się fajnie, heh.
nienawidzę.
nienawidzę siebie za to, co zrobiłam.
za to, że pozwoliłam Ci odejść.
nienawidzę Ciebie, za to że mnie przed tym nie powstrzymałaś.
starałaś się, jak mogłaś.
ale ja miałam to w dupie.
'bo po co, dam sobie radę sama'.
i właśnie widać, jak dałam.
jeśli można tak nazwać siedzenie samej w domu, słuchanie smętów i popijanie wódki z zamrażarki, to radę dałam sobie zajebiście.
serio.
te wszystkie ślady po najlepszych miesiącach moje życia pozostaną na zawsze.
widoczne czy nie, zawsze będą.
ale niewaażne.
i tak nikogo to nie interesuje.
"Każdy ranek przynosi mi wyrzuty sumienia"