'Można?'
'Yy, tak. Jasne.'
'Jestem Marika. Z pokoju obok.'
'Mhm. Spoko.Kamila.'
'Widzę, że nie jesteś za bardzo rozmowna. Może lepiej pójdę.'
Dopiero teraz Kamila jej sie przyjrzała.
Czarne, pocieniowane włosy. Mocno umalowane oczy na czarno. Ubrana w czaszki.
'Jesteś emo?'
'Scene.'
'Hahahahaha. Tniesz się?'
Nie zdąrzyła ugryść się w język.
Na całych dłoniach widniały blizny po ranach.
'Prze-przepraszam.'
'Nic nie szkodzi. '
'Usiądź. Dlaczego to robisz?'
'Sama nie wiem. To już podchodzi pod uzależnienie. Kiedy mam doła albo zły dzień, zawsze biorę żyletkę i tnę te kreski. Każda przypomina mi o jakimś wydarzeniu lub o osobie. Wiem, że może wydawać Ci się to chore, ale kocham się samookaleczać. Nie myślę wtedy o bólu psychicznym a fizycznym. Chociaż teraz nawet i to już nie pomaga. '
'Nie boli?'
'Nie. Już się przyzwyczaiłam.'
'Ta jest chyba nowa.'
Wskazała na czerwoną kreskę obok nadgarstka.
'Tak, jeszcze z dziś.'
'Nigdy się nie ciełaś?'
'Nie było takiej potrzeby.'
'Muszę juz iść, bo za chwilę podadzą mi leki.'
'Boże, tu też je wciskają?'
'Niestety!'
Uśmiechnęła się na pożegnanie i wyszła.
'Urocza. Szkoda mi jej. A to cięcie. Głupota i tyle.'
Sama nie wiedziała jeszcze, że za jakiś czas zmieni zdanie..